Byłam
troszkę (w zasadzie mocno) zła na tą 6 tygodniową kwarantannę. Mieliśmy
poumawianych specjalistów, rehabilitację i akurat trzecią dawkę Synagis
wszystko nam przepadło. Jako, że byliśmy w szpitalu mieliśmy dostęp do różnych
specjalistów i badań, więc pomyślałam, że nie będzie tak źle. Odwiedził nas kardiolog,
genetyk, dwa razy był pulmonolog, laryngolog. Jak różni specjaliści tak różne
zlecenia. Gosia miała robione USG głowy, na którym pierwszy raz od jakiś kilku
tyg usłyszałam dobrą wiadomość. Nie ma torbieli, musiały się porobić
zbliznowacenia, które są winowajcami drżeń kończy i nie jest źle jak na wylewy
IV stopnia. Zrobiliśmy także badanie słuchu, które nie było łatwe, bo Gosia za
pierwszym podejściem nie chciała go sobie zrobić. Drugie podejście było za pomocą
wlewki chloralu, gdzie powinna słodko spać. Jednak ta moja waleczna dama pomimo
tej wlewki miała niespokojny sen i badanie nie wyszło wiarygodne przez
zakłócenia. Diagnoza: umiarkowany stopień ubytku słuchu i za 3 miesiące ponowna
kontrolna i badanie ABR.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz