Nasz
Anioł Stróż (czytaj monitor oddechu) zmonitorował pierwszy bezdech Gosi.
Monitor bezdechu jest to urządzenie składające się z dwóch płytek (nasz model),
które kładzie się pod materac i czujnika, który monitoruje oddech. Załącza się
on po 20 sekundach nie oddychania dziecka i w naszym przypadku miał się on
nigdy nie załączyć, a jednak i dzięki Bogu, że mamy tego „Anioła Stróża” (dzięki Ci
Dorotko za niego). Był wieczór, położyłam Gosię na brzuszku by go sobie
pomasowała- zasnęła. Tu nagle usłyszeliśmy dźwięk „pik” wydobywający się z
czujnika. Mąż od razu zerwał się na równe nogi i podleciał do łóżeczka.
Wystarczyło tylko podnieś Gosię by oddychała, nie była ani blada ani sina. Nie
wiedzieliśmy czy monitor dobrze zareagował. W zasadzie spała na brzuszku mogła
tak główkę ułożyć w materac, że nie miała jak oddychać- tak to sobie
zinterpretowałam. 14 grudnia wystąpiły kolejne dwa bezdechy. Jeden popołudniu
akurat podczas ściągania mleka w skutek szybkiej reakcji zostało ono wylane
(dobrze, że nie całkowicie). Gosia leżała na boczku, nie zauważyłam by była
blada, czy sina. Pomyślałam „taka mała kruszyna leży na boczku może płytki nie
wyczuły oddechu". Drugi raz wieczorem jak już szliśmy spać. Gosia leżała w
pozycji na plecach, więc nie miały prawa się mylić płytki ruchu. Co jednak
spowodowało iż nie zareagowałam jak powinna? Może szczęście, że jest z nami i
spokój, że wcześniakom się zdarzają bezdechy. Do tego Gosia ma wiotkość krtani
co powoduje, że jej się zapada i też doprowadza do bezdechów. Były to epizody
które mnie zaniepokoiły i powodowały, że nie można było ją samą zostawiać
Dobrze, że jak się one zdarzały to zawsze byliśmy obok i reakcje były
natychmiastowe już po jednym „pik” toteż wystarczyło tylko naszego Aniołka
chwycić a zaczynała sama oddychać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz