Po wypisie ze szpitala sporo mieliśmy do nadrobienia, a do tego doszło nam kilku specjalistów więc jakoś musieliśmy sobie ułożyć plan. Do tego zasinienie Gosi przyspieszało niektóre wizyty. Po
przyjeździe z Polnej ustosunkowaliśmy się do zaleceń pani dr. Gosia powoli
nabierała kolorów będąc oczywiście cały czas pod tlenem. Mieliśmy w planach
wizytę u pulmonologa w godz późnych popołudniowych, więc spokojnie się
krzątaliśmy po domu. Dobrze, że pan dr nie mieszka za daleko i czas podróży nie
był długi. Zbadał mała i osłuchowo było czysto, tylko widać było, że oddychanie
sprawia jej problem i się męczy. Gosia od samego początku się męczyła z
oddychaniem i zaciągała dość mocno klatkę piersiową. Kazał nam ją cały czas trzymać
pod tlenem, a jeśli się pogorszy od razu jechać do szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz