Informacje
udzielone dziś przez telefon strasznie mnie zbulwersowały. Pani dr która mi
wczoraj powiedziała, że to szpitalna bakteria dziś się tego wyparła. W dodatku
na mnie siadła, że Gosia nie zaraziła się w szpitalu, że ta bakteria jest też w
powietrzu, że badają tylko te dzieci, które są w szpitalu i je wykrywają, a
przecież inne zdrowe dzieci też mogą je mieć w sobie, bo tego się nie bada. Hallo?
A niby gdzie Gosia miała złapać tą bakterię jak moje biedactwo ciągle po
szpitalach jeździ??? Resztę informacji mamy uzyskać już w szpitalu. Wchodzenie
na oddział nie jest łatwe. Choć wiemy, że z Gosiulką jest lepiej widok urządzeń
monitorujących i zapach jaki się niesie po oddziale (nigdy nie czułam takich „zapachów”
leków czy czegoś) napawają nas dreszczem. Małgosia dziś spała, zrobiłam
rozeznanie wizualne i zapachowe (bo raz czuję oliwkę Bambino, a raz jakiś niezidentyfikowany
zapach). Gosi stópki wydają mi jakoś spuchnięte i jakoś blado dziś wygląda, ale
mąż nic oczywiście nie zauważył to tylko moja nadwrażliwość. Czekamy za dr bo w
końcu byśmy chcieli uzyskać jakieś konkretne informacje o stanie zdrowia
naszego dziecka. Pielęgniarka nas wyprasza, bo przyniosła Gosi krew
(wiedziałam, że ta bladość nie jest normalna, jednak instynkt macierzyński i
opiekuńczy góruje) i musi podać leki. Zbliża się 15 więc znowu nikt nam nic
konkretnego nie przekaże- jakaś paranoja!!! Cud jeszcze przed 15 przyszła do
nas pani dr (ta sama co przyjmowała Małgośkę na oddział, jesteśmy już 5 dni, a
ja żadnego nazwiska lekarskiego nie znam). Dr mówiła o pneumocystis carinii ogółem
jako bakterii, o tym, że Gosia nie ma dużych zmian na płuckach, więc nie ma
zapalenia płuc (jupi szczęście w nieszczęściu), że wyniki się polepszają, że
wątroba się zmniejszyła, że nerki pracują i diureza (wydalanie płynów) jest w
normie. Za jakiś czas spróbują ją wybudzić, bo Gośka teraz dostaje leki nasenne
i odpoczywa i wtedy dopiero zobaczymy jak neurologicznie będzie dochodzić do
siebie po tym niedotlenieniu. Pytałam o USG głowy, stan porównywalny do ostatniego
robionego w szpitalu-dziękuję Ci Boże, że choć w ten sposób oszczędzasz
Małgośkę. Niepokoją mnie tylko jej drgawki, bo widziałam wczoraj jak jej nóżki
drżą. Drżały już wcześniej, ale po kilku dniach podawania wit. z grupy B
zalecanych przez panią neurolog drgawki się zmniejszały. Wiem, że w szpitalu
dostaje wit. B1 (info od pielęgniarki), ale chyba ona nie wystarcza,
ale ja nie jestem przecież lekarzem.
W
końcu jakoś wyszłam na prostą z tym pisaniem bloga, bo tak wiecznie czasu nie
miałam, a jak teraz Gośka na OIOM’ie to mam go aż nad to. Śpię po 12 godz i
wcale nie chce mi się wyjść z łóżka, a dziś nawet byliśmy na małych zakupach w
Outlecie. Jakoś egoistycznie się czułam- Gosia w szpitalu, a my sobie na zakupy
jeździmy. Sumienie sobie leczę tekstem z postu „Wyjątkowa matka” naprawdę te
cytat ma moc w sobie:
"To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta
kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu".
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.
"Egoizmu? Czyżby egoizm był cnota?".
Bóg przytaknął.
"Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady.”
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.
"Egoizmu? Czyżby egoizm był cnota?".
Bóg przytaknął.
"Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady.”
A wiesz, że ja nadal pamiętam specyficzny zapach intensywnej terapii?
OdpowiedzUsuńMusiałam też zmienić podpaski - bo używałam naturella - a jak trafiłam do szpitala z plamieniem to używałam właśnie ich przez pierwsze kilka dni. Ten zapach wywołuje u mnie całą lawinę wspomnień i odruchy wymiotne (dziwne to jest, ale tak reaguje).