piątek, 1 lutego 2013

Zaklimatyzowanie się w domowych pieleszach


Zaklimatyzowanie się Małgosi z nowym otoczeniem nie było trudne. Łóżeczko jej nie parzyło, a nowy becik polubiła. Nie stwarzała problemów mamie i tacie. Nawet nie było jej za bardzo słychać, bo płacz u niej dopiero nabierał sił. Co było uciążliwe dla niej w nocy, bo mama miała ( i ma) twardy sen (jak już jest totalnie wykończona) toteż Gosia musiała nieźle marudzić aż okręcała się w łóżeczku i lądowała przy szczebelkach. Moje biedactwo kochane. Z racji małych rozmiarów nawet czapeczki musiały być poszywane i z antenką :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz