piątek, 19 lutego 2016

Zapalenie ukladu moczowego po raz setny...

Odkąd wyszliśmy ze szpitala po udarze infekcja układu moczowe powraca do nas średnio co 3 miesiące. Małgosia boryka się z nią już rok. Nie wiem czy leczenie mało skuteczne, czy to iż mało Gosia wypija płynów przyczynia się do tego wszystkiego.

RECEPTA NA WSZYSTKO- UŚMIECH :D
 Niedawno wysoka gorączka ustępująca tylko na chwilę po podaniu leków i przy tym dreszcze (których wcześniej nigdy nie było!)  zmusiła mnie do odwiedzenia szpitala. Oczywiście padło na Szpitalną bo tam znają Małgosię i jej bogatą przeszłość. Oczywiście już na wstępie dostaliśmy małe opr, że minęliśmy tyle pomocy doraźnych a my z gorączką do szpitala. Nie wystarczyło wyjaśnienie, że konsultowałam w nocy telefonicznie co mam robić bo byłam bezradna...Starsza Pani i tak swoje jakbyśmy przeszkodzili jej w pracy...taka oto służba zdrowia!!!! Za to młoda jej koleżanka już w czasie gdy nas "obsługiwała" starsza załatwiła resztę bez zbędnych komentarzy....
Dr też na nas tak patrzył jakbyśmy nie wiem czego oczekiwali od szpitala bo przecież to tylko gorączka...Dopiero po przedstawieniu swoich obaw i bogatej kartoteki Gosi w tym udaru mózgu rozmowa nabrała innego toku...Wiem,że po Małgosi czasem nie widać tego co przeszła ale każda durna infekcja jest potencjalnie dla niej dużym zagrożeniem...A ja każdorazowo dostaje zawału serca i drżę cała ze strachu...

Trafiliśmy na oddział jeszcze nam nie znany- oddział endokrynologii i reumatologii. Trafiliśmy tam w sobotę nad ranem. Wyniki morfologi i moczu wskazywały na infekcję. Osłuchowo ok, troszkę zaczerwienione gardło i wysoka gorączka. Potencjalnie nie groźne i niby nie wymagające leczenia szpitalnego...
W czasie pobytu odwiedzili nas lekarze i pytali się dlaczego nie zrobiliśmy wcześniej badania moczu lub posiewu. Tak jakby z pretensjami co my tu robimy! Bo nie byli doinformowali iż posiew pobrany już w sobotę został oddany analizie i wyhodowano bakterie e.colii- taki przekaz informacji. W czwartek Gośka gorączkowała w przedszkolu a żadnych dodatkowych objawów nie było więc prawdopodobnie mocz-pomyślałam. W pt oddałam mocz na posiew i udałam się do lekarza tam nic nie wyszło i miałam czekać na wynik posiewu. Tu troszkę się zawiodłam na Diagnostyce bo wszystkie wyniki można zobaczyć on-line z wyprzedzeniem tyle,że ja ich nawet we wtorek nie widziałam!!! (posiew oddany do analizy w piątek!). No cóż to nie już pierwszy raz gdy dostaję nr zlecenia i mam zobaczyć wynik a wyniku nie ma! Czasem żałuję, że nie mieszkam gdzieś w mieście i nie mogę od razu tego wszystkiego załatwić i tak wszystkie badania takie podstawowe wykonuję prywatnie bo jak mocz zaczyna mi podpadać zapachem to pierwsze co to analiza moczu...Wynik (niepewny) w końcu się pojawił i pokazywał 2 bakterie e.colii i Pseudomonas aeruginosa z dopiskiem o prawidłowe pobieranie moczu- bądź tu mądry....Dobra dosyć mojego zrzędzenia :p
Trafiliśmy na sale 3 osobową ale było na niej tylko 2 pacjentów łącznie z Małgosią był jeszcze chłopiec Nikodem z tatą. W tak kameralnym gronie spędziliśmy parę dni gdzie czas mijał na zabawach, a jak :) Nikodem bardzo towarzyski pokazywał Małgosi jak rysować, pokazywał swojego pluszaka ba nawet bawił się z nią w chowanego. Gośka upodobała sobie lamparci koc i rączki ładnie jej pracowały. Cud malina nam dni mijały...Potem trafiliśmy do izolatki do małej dziewczynki, gdzie już Gośka troszkę się nudziła...Dobrze, że były zajęcia przedszkolne :D Spędziliśmy w szpitalu 5 dni!

Nie obyło się bez ćwiczeń :)


Jak zawsze nieodzownie ratują nam życie małe czerwone serduszka-dziękujemy!

Dni zależne do zmiany. Każda ze swoimi zasadami. Szału mogłam dostać gdy mierząc swoim termometrem widziałam wzrastającą temperaturę a szpitalny dotykowy wskazywał jedynie 37,3 gdzie ja miałam już 38...I wieczne chodzenie i komunikowanie o temperaturze...Nie widziałam jeszcze by tak ciężko przechodziła wzrastająca temperaturę. Dreszcze płacz...serce mi krwawiło...
Bądź tu Panie opanowany...Oczywiście była zmiana która w nocy sprawdzała kilka razy w nocy temperaturę Małgosi a ja mogłam sobie pospać. Dobrze w tym nieszczęściu było to iż Gośka sama komunikowała kwileniem, że coś jej jest. Wypis do domu i szukanie po Poznaniu zapisanego antybiotyku! Nie wiem czy pracujący lekarze w szpitalach nie wiedzą iż niektórych antybiotyków nie tak łatwo kupić?! A żeby było śmieszniej 100% ceny! Dziękuję Wam, że pamiętacie o Małgosi przy rozliczaniu 1% i odkręcaniu plastikowych nakrętek bo chociaż przy płaceniu za leczenie nie muszę się martwić, że mnie nie stać. Kupuję i płacę-DZIĘKUJĘ WAM!

Każdy takie pobyt jest dla mnie i Gosi wypoczynkiem-nie wiedzieliście? Ja odpoczywam fizycznie nie martwiąc się o dom za to psycha dostaje, Gośka ma mnie całą dla siebie 24 h. W domu zaś po takim "urlopie" dostaję szału i nie wiem za co się chwycić. A tym razem jeszcze zapchany nos Agaty nie pozwolił mi się wysypiać. Miałaś babo wakacje to teraz weź się do roboty! Mężczyźni nie macie zielonego pojęcia jak Was los dobrze obdarzył! Czasem żałuję, że urodziłam się kobietą! Serio, serio!!! Bo żyję chyba w średniowieczu gdzie facet to pan i władca a ty babo usługiwaczka...
Troszkę baba pomarudzić musi :D


wtorek, 2 lutego 2016

Czas, czas...


Przed chwilą świętowaliśmy Nowy Rok a tu już mamy luty!
Przed nami pełno wizyt u specjalistów i już nawet kilka za nami. Kontrola u kardiologa celem sprawdzenia przewodu Bottala który Gosia miała operacyjnie zamykany. Wszystko w porządku.  Ciągłe wizyty u dentysty bo kolejna seria impregnacji Gosiowych zębali. Wizyta u ortopedy- łuski świetnie zdają egzamin. Ścięgna Achillesa tylko pod kontrolą, być może za jakiś czas będzie trzeba podać Gosi toksynę botulinową w nóżki. Gosia stoi/ chodzi na paluszkach gdy jest bez łusek. Oczywiście potrafi ładnie stać na całych stopach ale i  tak paluszki są. Wizyta w Poradni Żywienia zakończona bym powiedziała sukcesem. Bo nie ma bezwzględnych wskazań do założenia PEG’a (rurki w brzuszku) bo Gosiak ładnie wygląda i nawet ma troszkę tłuszczyku hehe (jupi).
Wzrost 87 cm i waga 10 kg. Jedzenie z łyżeczki super się sprawdza i coraz lepiej jej to idzie. Oczywiście bardzo wybrzydza i trafić w jej gust jest trudno ale gdy coś jej podejdzie zje cała swoją uszykowaną porcję. Ostatnio w przedszkolu też zjadła cały obiad w przeciągu 15 minut a nawet może i szybciej. Pani Magda (opiekująca się Małgosią w przedszkolu) była bardzo zadowolona. Całe „Orzeszkowe” grono biło z zachwytu brawo a ja nie mogłam uwierzyć, że zjadła cała porcję! Nawet uszykowałam kaszkę błyskawiczną by jej szybciutko podać bo jechaliśmy po przedszkolu do dentysty. I obyło się bez tego...
Zakupiłam też dla Małgosi kombinezon kompresyjny Spio. Na razie cały czas testujemy jak się sprawdzi w jej przypadku ale jak widać nie przeszkadza jej :D
więcej o kombinezonie na http://stanley.poznan.pl/oferta/sprzet-ortopedyczny/ortezy-kompresyjne-spio/

Czas upływa Gosia rośnie i jej siostra też. Agatka 10 stycznia miała roczek ach jak ten czas leci….



Zdjęcia sponsorowane przez Kubek Malin  klik

Kochani proszę Was bardzo o Wasz cenny 1%, który dla Małgosi ma bardzo ogromne znaczenie. Dla Was może to nie dużo i nie przywiązujecie uwagi komu ten cenny 1% podarujecie ale byłabym wdzięczna gdyby on trafił do Małgosi. Z całego serca Wam dziękuję!!!