środa, 13 listopada 2013

Rok korygowany...

Nie wiem czy ktoś miał tyle dat rozwiązania ciąży jak ja. Moje miesiączki nie były regularne także określenie daty też nie było łatwe. Pierwszy termin miał być na 31 październik, potem na 9 listopad . Kolejny zaś na 13, 14, 16 listopada . Tyle dat bo termin porodu wielokrotnie redatowano i koniec końców lekarze nie wiedzieli dokładnie w którym tygodniu jest dziecko kiedy miało przyjść na świat. Skutkiem czego leżałam na korytarzu z bólami porodowymi a lekarze ustalali który to tydzień ciąży… Słowa matki na oddziale porodowym puszczane z wiatrem, trzymano się tylko daty ostatniej miesiączki jakby to było najistotniejsze. Także na wypisie mamy 25+6  tc jednak w ocenie pediatrycznej 23+6 i ja się sztywno trzymam tej wersji i każdemu taką podaję. 2 tygodnie u takich wcześniaków to naprawdę bardzo dużo!!! Zatem matka obrała sobie datę roku korygowany 14 listopada (zgodnie z regułą Naegelego) i też tak będę się tego trzymać a że Małgosia sobie zupełnie inny termin porodu wybrała to już zupełnie inna historia, którą drodzy czytelnicy znacie.

„ Jak nam minął rok urodzeniowy nie było czym się chwalić no może tortem zrobionym przez mamę :D Jednak prawie 4 miesiące i to intensywne 4 miesiące jakie dawkowała mi mama i moi rehabilitanci i takie oto mamy postępy. Zatem co umiem:
- pić z butelki j jeść z łyżeczki (dla przypomnienia groził mi PEG i karmiona byłam przez sondę), ostatnio jestem bardzo głodna i nie uwierzycie jak mama się cieszy jak znika z butelki 110 ml a dla mnie to już pryszcz. W dodatku od jakiegoś czasu nie lubię łyżeczki, nie lubię i już…
- przewracać się,
-utrzymywać się w pozycji do raczkowania,
- utrzymywać się w pozycji siedzącej,
- utrzymywać się w pozycji stojącej, ładnie utrzymując pion,
- manipulować mamą jak się da,
- wpadać w histerię,
- czarować wszystkich wokół,

Do najważniejszych umiejętności śmiało mogę zaliczyć:
- dawanie największego szczęścia mamie jakim jestem ja (to tak skromnie) ,
- niepoddawanie się nawet w najgorszych sytuacjach,
- dążenie do celu jaki Bóg dla mnie wyznaczył,
- no i najważniejsze, żeby rozpowiadać i być żywym przykładem, że wiara czyni cuda…
Chciałabym napisać, że już raczkuję i sprytnie uciekam mamie jednak to musi jeszcze poczekać …”
- Psotka Małgotka

Uzębienie Gośki też już jest spore bo liczy aż 10 zębów i to zębów tak ostrych, że nie raz krzyczałam i łzy mi się w oczach zakręciły jak robiłam jej masaż wewnątrz jamy ustnej.

 
                                                   ***
Nie wiem, czy osoby które odwiedzają dr Milecką mają takie same wrażenie jak ja! Ta kobieta z każdą moją wizytą wygląda piękniej, też bym tak się chciała trzymać będąc w jej wieku (no cóż niemożliwe). Tak, tak byliśmy u neurologa ta wizyta czekała na nas z 9 miesięcy. Sporo było do omówienia toteż troszkę posiedzieliśmy w gabinecie. Tak więc wyniki rezonansu wytłumaczone na tak chłopski rozum (który szybko przetrawiłam) można zinterpretować następująco: tworzący się płód już w zalążku nieprawidłowo wykształcił mózg (co za tym idzie układ nerwowy) a dodatkowo wcześniactwo dołożyło temu dzieciątku sporo. Obraz rezonansu naprawdę brzydki i nawet znalazł się torbiel i „cechy” wodogłowia…Mamy kontrolować głowę choć wg Pani dr nie powinna już się za szybko powiększać bo ciśnienie raczej się już wyrównało. Żeby nie było tak pięknie musimy się ponownie zgłosić do genetyka bo być może to jakaś wada wrodzona a ja już myślałam, że ten specjalista nam odszedł… Do tego wynik EEG który u nas jest prawidłowy wg dr nie powinien takowy być patrząc na wynik rezonansu. Kazała obserwować Małgośkę pod względem napadów. Podsumowując Pani dr była zachwycona Gośką (w zasadzie jak każdy) dla niej już sporo potrafi patrząc na jej przeszłość i na to ile czasu spędziła w szpitalu. DUMA MATKĘ ROZPIERAŁA…
Pieprz... NFZ wtorkowy dzień spędziliśmy na długim siedzeniu w poczekalni czekając na wizytę u dermatologa a że mąż był ze mną i szedł na popołudniu do pracy takowa wizyta się nie odbyła, bo zabrakło nam czas...

sobota, 9 listopada 2013

Magiczna liczba

Długo czekaliśmy, naprawdę bardzo długo, ale właśnie dziś gdy minął nam 1 rok 3 miesiące i 15 dni życia Małgosi stuknęła nam ta magiczna liczba a mianowicie dziesięciokrotność masy urodzeniowej. Toż to szok mamy już 6,6 kg najukochańszego ciałka na świecie!!! Może dla kogoś to niewiele, ale dla nas bardzo dużo... Była to i  nadal jest ciężka i długa walka o gramy naszej kruszyny, ale ta moja modelka wybitnie walczy o talię osy. Od jakiegoś czasu refluks żołądkowy (nasza zmora!) odzywa się bardzo rzadko a jak już jest to góra tylko raz dziennie. Więc jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni :D