poniedziałek, 4 lutego 2013

Noworocznie


Gosia wagowo ładnie nam szła do przodu bo osiągnęła już 3200 g. Przybrała w ciągu miesiąca niecały 1 kg bardzo ładnie jak na takiego wcześniaka. Nowy Rok już od początku nie był dla nas łaskawy. 1 stycznia pojawił się ponownie bezdech, wystarczyła tylko stymulacja i Gosia momentalnie zaczęła oddychać. Stwierdziłam, że już dość tych bezdechów. Czytałam w książce (już kiedyś o niej wspominałam „Wcześniak. Pierwsze 6 lat życia”), że bezdechy są przyczyną infekcji. Gosia nie miała gorączki, osłuchowo nie budziła zastrzeżeń, apetyt cały czas jej dopisywał. Pomyślałam, że lepiej dmuchać na zimno. Zadzwoniłam też na Polną może coś mi poradzą, dr powiedziała, że trzeba jechać do szpitala na obserwację.
Do lekarza rodzinnego zapisaliśmy się w środę. Dr zbadał małą nic nie wzbudziło w nim niepokoju bo osłuchowo było czysto. W zasadzie na moją prośbę wypisał mi skierowanie do szpitala, pytając się czy na pewno chcę? Wiem, że szpitale dla małych dzieci to koszmar, ale cóż robić. Mąż zwolnił się z 3 godz z pracy byśmy razem jechali. Mieliśmy zgłosić się na Krysiewicza więc tam uderzyliśmy. Strata czasu tylko, bo nie mieli wolnych miejsc i albo jedziemy na Szpitalną albo czekamy kilka godz aż łóżko się zwolni. Bez przesady nie mieliśmy ochoty czekać, więc pojechaliśmy na tą Szpitalną. W aucie nakarmiłam mała. W rejestracji powiedzieli nam, że to norma, że z Krysiewicza kierują tutaj. Czekaliśmy za dr, w końcu przyszła. Na wejściu już jej się Gosia nie podobała, że za mała (a my się tak cieszyliśmy, że przybrała 1 kg), że charczy (w końcu wiotkość krtani). Stwierdziła, że mała ma zapalenie płuc. Kazała nam zrobić zdjęcie rtg klatki piersiowej i usg głowy. Zdjęcie rentgenowskie poszło dość szybko. Małą wsadzili w taką tubę (dość dziwny widok) i powiesili na drążku po czym wykonali zdjęcie. Wyglądało to niehumanitarnie. Na usg głowy czekaliśmy dość długo, ale w końcu się doczekaliśmy. W poczekalni pojawiało się coraz więcej osób, wchodzili przed nami do dr, a my tylko czekaliśmy i czekaliśmy, bo nie było jeszcze zdjęcia do wglądu. Taka ta nasza służba zdrowia. Zdjęcie oczywiście „brzydkie” i zapalenie płuc jak byk. Nie wiedzieli, czy to zmiany nowe czy już stałe więc skierowali nas na oddział XIV na obserwację. I tu zaczyna się już koszmar…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz