poniedziałek, 11 lutego 2013

11 lutego- Dom- Poznań, specjaliści, dom…


Kalendarz aż pęka w szwach. Teraz wiem iż zakup kieszonkowego kalendarza był błędem, bo nie jestem w stanie wszystkiego w nim zapisać. Po przyjeździe ze szpitala nałożyło nam się sporo specjalistów. Niektórzy byli już umówieni kilka miesięcy temu, ale po szpitalu doszło nam trochę poradni do obskoczenia. Śmieszna jest ta nasza Służba Zdrowia (jak to Dorota mi zapowiedziała, dopiero zetknę się z szarą rzeczywistością NFZ) terminy kosmiczne, a dodzwonić się to już w ogóle jakaś totalna masakra. Czasem wydaje mi się, że Panie w poradniach odkładają telefon bo dzwonię i dzwonię a tam cały czas linia zajęta. Dobrze, że prywatni specjaliści odbierają nawet późnym popołudniem telefony i terminy są od ręki. Do świętego spokoju i by upewnić się iż Gosia nie ma wiotkości krtani (jak nam to pani neonatolog powiedziała) oraz martwiło mnie prawy przewód słuchowy. Udaliśmy się do otolaryngologa. Obejrzał uszka, nosek, gardło. Jak nigdy lekarz prywatnie poświęcił nam dość znaczną ilość czasu, tłumaczył po kolei co i jak. Mam nadzieję, że jeszcze spotkamy na swej drodze kompetentnych lekarzy. Dał dobre rady i pomimo iż Gosia napaskudziła mu w gabinecie (pod wpływem niechcianego patyczka oddała strumień przetrawionego mleka) nie był zły i nawet sam posprzątał. Poświadczył, iż te charczenia nie są spowodowane wiotkością krtani lecz zapchanym nosem, przypisał odpowiednie leki. Zaznaczył także byśmy Gośce nie wkładali cewnika do nosa jak to Pani pulmonolog ze Szpitalnej nam kazała, bo podrażniamy jej śluzówkę nosa i sami powodujemy iż wydzielina się samoczynnie produkuje. Zalecił byśmy wkładali jej rurkę czy nosa frid’ę podłączoną pod ssak tylko minimalnie do nosa. Za wizytę zapłaciliśmy tylko 130 zł ale takie wizyty dużo wnoszą w naszą opiekę nad Gosią, bo są udzielane naprawdę przez fachowych ludzi. Nie twierdzę, że wizyty oferowane przez NZF i ludzie tam pracujący nic nie wnoszą w nasze życie, bo wszystko zależy od człowieka od jego powołania.
Rehabilitacja
By nie narażać Gosię na ciągłe przebywanie poza domem szukałam rehabilitacji nie daleko miejsca zamieszkania i z możliwością dojazdu do nas. W wyszukiwarce powyskakiwało mi dość dużo podmiotów, jednak nie wszystkie spełniały nasze wymagania. Jest w końcu na coś konkretnego trafiłam: wspomaganie rozwoju dzieci i młodzieży w Murowanej Goślinie, prowadząca Bogna Stępień- Błachowiak. Jak czytałam po forach dobra specjalistka. Wizyta pokazała, że tak jest naprawdę. Pani rehabilitantka badała Gosię wszerz i wzdłuż. Mała wielokrotnie aż wymiotowała pod wpływem tych wszystkich zabiegów, ale była silna i dała radę wytrzymać 1,5 godz rehabilitacji. Pani powiedziała, że Gosia wymaga rehabilitacji 2 razy w tygodniu, choć ogólnie nie jest z nią aż tak źle (więc nie rozumiem intensywności wizyt, ale dostosuje się do zaleceń). W końcu przez szpital jesteśmy troszkę do tyłu.  Pani skorygowała błędy jakie robimy podczas pielęgnacji, dała dobre rady i umówiła na kolejną wizytę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz