poniedziałek, 4 lutego 2013

Wczesna interwencja


Rehabilitacje i rehabilitacje one działają cuda. Sam tytuł skrajne wcześniactwo już wpisuje nas na listę wczesnej interwencji, bo im wcześniej tym lepiej, toteż pierwsze spotkanie z oceną rozwoju i rehabilitantką było już 6 grudnia 2012r. Gosia zakwalifikowano do metody vojty. Niezbyt przyjemna metoda rehabilitacji dla dziecka i rodziców, ale bardzo skuteczna. Jak na swój pierwszy raz z tymi ćwiczeniami Gosia wypadła super. Pewnie dlatego, że była zmęczona i zasypiała, więc jej było obojętne co z nią robią byle ją nie bolało. Pani powiedziała, że pierwszy raz spotyka się by dziecko spało podczas tych ćwiczeń. Tego dni też odwiedziliśmy logopedę. Dobrze, że na Polnej w tej Przychodni dla Wcześniaków jest wszystko na miejscu i w jeden dzień można obskoczyć kilku specjalistów.
Dostałam też namiary od Doroty (mamy dzielnego Maćka) do ośrodka „Bartek” gdzie też się zapisaliśmy. Tak ćwiczą metodą NDT Bobath. Wprowadziliśmy więc w życie dwie żelazne metody, którym starałam się podporządkować. Bobath był przyjemniejszy i bardziej polegał jak na razie na pielęgnacji zgodnie z „Poradnikiem opieki i pielęgnacji małego dziecka” Paweł Zawitkowski. Vojta natomiast budziła u mnie zastrzeżenia (pewnie nie tylko u mnie). Pani rehabilitantka mówiła, że to ureguluje naszą Małgosię fizjologicznie, niestety to ją całkiem rozregulowało. Starałam się trzymać poleceń i budziłam Gosię 4 razy dziennie co 3 godz na ćwiczenia. Skutek płacz i dezorientacja. Gosiek myślał, że jak ją budzę to pora jeść więc całkiem straciła rachubę, a ja nie wiedziałam czy mam z nią ćwiczyć czy dawać jej jeść. Ćwiczyć na głodny brzuch się z nią nie dało a po jedzeniu musiała odpocząć (a przy tym piła 40 min) więc jakoś te ćwiczenia nie za bardzo nam wychodziły, ale ilości powtórzeń się trzymaliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz