sobota, 26 stycznia 2013

Rozmowy i odwiedziny


Początkowo rozmowy, a właściwie monologi z Małgosią nie należały do łatwych. Mi się głos się kroił, a oczy napływały łzami gdy cokolwiek z siebie próbowałam wydobyć. Przez pierwszy niecały miesiąc wpatrywałam się w nią, nie mogąc uwierzyć, że żyje. Odwiedziny też nie trwały długo, bo nie byliśmy na tyle twardzi psychicznie by tam przesiadywać dłużej niż godzinę. W myślach dziękowałam Bogu, że Gosiulka jest z nami i, że wie co robi tląc w niej iskierkę życia. Po miesiącu monologi były rzeczą normalną. Małgosia wiedziała co się dzieje w domu, co dla niej kupiliśmy. Z biegiem czasu też była na bieżąco z wiadomościami (mama czytała codziennie jej świeżą prasę) a o bajkach już nie wspomnę ile stronic przeszło przez moje ręce. Z biegiem czasu też się wydłużał czas pobytu na oddziale, a czas tam tak szybko uciekał.
Od początku w zasadzie myślałam, że to tylko zły sen z którego się w końcu obudzę. Nadal tak myślę, że w końcu przyjdzie ktoś i mnie z niego wybudzi. Proszę kimkolwiek będziesz wybudzaczu snu przyjdź do nas prędko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz