Wiedziałam, że będą obiecanki cacanki ze strony Gosi. Święta spędziliśmy w
domu, choć monitor nam się czasem załączał i wskazywał Gosi duszności.
Wiedziałam, że wcześniej czy później czeka nas ponownie szpital. Do tego
wszystkiego strasznie szybko delikatna dupka mojego dziecka zamieniła się w
pobojowisko raz (jak widać na załączonym zdjęciu, choć miała dylemat czy je
umieszczać, bo widok w realu był straszny).
W Prima aprilis Małgoś
postanowiła się z nami pobawić w „Zgaduj zgadula czy mam gorączkę”. Jakoś tak
po pobytach w szpitalu często gęsto mierze jej temperaturę, ale na całe
szczęście nigdy jej nie miała. Do czasu 1 kwietnia gdy na termometrze
zobaczyłam 37, 4 C. Oczywiście czopek w tyłek i co 15 min pomiar temperatury.
Uffff urosła tylko do 38 C potem spadała. No cóż jutro pediatra nas czeka jak
nic. Nie możemy znaleźć takiego lekarza, który byłby dla nas dostępny cały
czas. Nie mówię, że tych co mamy są źli, ale zarejestrować się jest ciężko, a
my musielibyśmy na gwałt być przyjęci jak cokolwiek się dzieje złego, a nie
czekać pół dnia. Może Ciotki znają jakiegoś pediatrę , który podejmie się
leczenia Gosi na NFZ i który ma też wizyty prywatnie? Nie oszukujmy się nie
stać mnie na to by ciągle odwiedzać specjalistów prywatnie. Wizyta u pani
doktor skończyła się z skierowanie do szpitala z podejrzeniem zapalenia
pęcherza moczowego. Osłuchowo nie było ładnie, ale też nie aż tak źle, by
powiedzieć iż mamy zapalenie płuc.
O matko..zdrowiej Gosiu malutka:*
OdpowiedzUsuńZdrówka Słoneczko, myślami jesteśmy z WAMI.
OdpowiedzUsuń