wtorek, 9 kwietnia 2013
Kto zna lepiej własne dziecko niż mama
Na pulmonologii byliśmy 4 dni. 4 dni męki dla mojego aniołka, bo wieczna
walka z wenflonami. Jakby nie można było od razu założyć wkłucia centralnego.
Pewnie lepiej męczyć dziecko godzinę i doprowadzać by się całe sine robiło po
to by pobrać krew na 5 próbówek i zrobić badania. Jakaś paranoja!!! Kto zna
lepiej swoje dziecko niż matka? Pytam się kto? Oczywiście na moje sugestie, że
zabiorę Małgosie do pokoju i uspokoję, bo nie ma sensu jej kłuć, bo się napina
i żyłki pękają nie było w ogóle reakcji. Dopiero po którejś próbie Ciotki
odpuściły i mogłam się poprzytulać do mojej kruszynki. Po 10 minutowej przytulance
efekt był natychmiastowy- pierwsze wkłucie i wenflon widniał na łapce. Codziennie
było coś. Gosiek emocjonalnie jest strasznie zdegradowana i nawet czasem w
objęciach mamy nie da się jej uspokoić. Nie mówię, że to źle iż dr chciała
zbadać wszerz i wzdłuż moje dziecko, ale nie jesteśmy pierwszy raz w szpitalu i
dr powinna wiedzieć jak u nas wygląda wkłucie się w żyłkę, brrrrr….Najlepsze
dopiero teraz opiszę. Gazometria (pobierana krew z palca by sprawdzić nasycenie
tlenu w organizmie) była kilka razy dziennie, by sprawdzać, czy stan Gosi się
polepsza, bądź pogarsza. Jak są zlecenia to trza je wykonywać, ale jakoś nigdy
panie laboratantki nie były w tych godz. co pani dr mówiła, że przyjdą bym
odśluzowała i uspokoiła na czas Małgosię. Feralnego dnia pobierano gazometrię
dwa razy po ciężkich traumach dla Gośki. Raz dopadła nas Pani w zabiegowym i na
równo jedna pielęgniarka szukała żyły a druga pobierała krew i jaka ta gazometria
wyszła- 70 parę %- oczywiście zła. Następnie po kilku godzinach znowu byliśmy po
zabiegowym ale już w swoim pokoju. Nawet dr umówiła konsultację z innym pulmonologiem,
bo takie straszne wyniki gazometrii, a Pan dr nawet nie najgorzej ocenił płucka
Małgosi. Stan idealny gazometrii był nazajutrz z rana (99%) gdy Małgośka
smacznie sobie spała. Tak odmienne gazometrie dały chyba do myślenia tym
wszystkim specjalistom…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz