czwartek, 14 marca 2013

Oddział zakaźny- szpital dzień 26


Przepraszam, że wczoraj nie umieściłam nic na blogu, ale jakoś nie miałam chęci na pisanie. Do tego nas przenieśli do innego pokoju, bo tamten był bliżej dyżurki pielęgniarskiej i ktoś bardziej go potrzebował niż my. Wieczorem czytałam historię Paulinki i Marcelinki i innych małych dzielnych wojowników. U Paulinki urzekł mnie filmik umieszczony na blogu, grochy aż mi się posypały z oczu. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z nim http://paulinkaperlinska.blogspot.com/ a u Marcelki jej mama. Jest bardzo dzielna choć sama wychowuję trójkę dzieci i finansowo ma zawsze pod górkę, ale miłością jaką otacza dzieci urzekła moje serce. Do tego wszystkiego pomogła Małgosi pożyczając nam pulsoksymetr i monitor oddechu na pieluszkę, by nasze spacery były spokojne. Kobieta nie znając nas zupełnie, przez informacje drogą pantoflową od Agi-mamy Frania (której bardzo dziękujemy za apel, blog Frania jest dostępny na moim blogu) zaoferowała nam pomoc. Link do bloga Marcelinki:  http://marcelina-jaworska.bloog.pl/  
Wczoraj mieliśmy grupę studentów anglojęzycznych, którzy bardzo dużo pytań nam zadawali i bacznie obserwowali śmieszkę Małgosię i jej żywość. Ostatni raz jak trafiliśmy na zakaźny studenci byli dla Gośki codziennością, teraz dali nam spokój i nikt nas nie odwiedzał. Jak im opowiedziałam całą historię padło pytanie „Dlaczego nie zrobili cesarskiego cięcia?” hm…taka polityka szpitalna. Poród naturalny nic nie kosztuje, a cesarka tak, dlatego tak wszędzie zwlekają z podjęciem decyzji i tyle dzieci przez to ma problemy, których można byłoby uniknąć.
Z Gośką jest coraz większy kontakt. Jak zostaje sama w łóżeczku i nikt do niej nie zagląda zaczyna płakać. W końcu ona jest tu najważniejsza. Bardzo jej się podoba jak tańczymy i nawet jest skora do zabawy. Wykorzystuje wtedy ćwiczenia ruchowe na rączki bo strasznie lubi pokazywać jaka jest duża. Czasem mi marudzi i nawet w objęciach mamy się nie uspokaja. Woli wtedy zdecydowanie łóżeczko ode mnie.Wczoraj zawinęłam ją w kocyk i położyłam obok siebie na chwilkę, bo niedługo potem miałam ją karmić.  A tu nagle nam się słodko zasnęło i tak spaliśmy półtora godziny, gdzie mały głód Małgośkę obudził. 
Muszę się pochwalić, że przeszłam szybki kurs pielęgniarski :) i teraz bez osób trzecich sama zakładam Gośce sondę. Wczoraj także mieliśmy EEG (niestety brak zdjęcia-odsyłam do bloga Maćka z Polnej, bo Gośka też wyglądała jak kosmita :)
                                                  Gosiek ujarzmiony przez mamę :D

5 komentarzy:

  1. Cudeńku Malutki bądź silna i szybciutko naucz sie jeść z butelki!!! A mamusi życzę duuużo siły!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale też fajny ten Gosiek jest:)
    Stosunkowo spokojnego wejścia w domowy rytm życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A powiedz mi jak wygląda to EEG u dzieci- poza tym, że ma tą dziwną czapkę na głowie?! Bo my właśnie dostaliśmy skierowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badanie wg założeń trwa 20 minut, ale na upartego wystarczy zapis 10-minutowy.
      Dobre 5 minut trwa montaż tych czułek, potem 20 minut badanie (na ekranie widać, jak przebiegają fale mózgowe, dziecko ma tylko spać, nic więcej), potem kolejne 5 demontaż:).

      Usuń
  4. Dziecko w czasie badania musi spać, by cokolwiek zarejestrowała maszyna. Najlepiej wymęczyć szkrabów, a przed badaniem dać im jeść i spokojnie powinni zasnąć :)

    OdpowiedzUsuń