sobota, 30 marca 2013

Bioderkowo i gastrologowo

Nie ma to ja wizyty prywatnie, po prostu je kocham. Szybkie terminy mnie uszczęśliwiają. W środę (27 marca) nawet udało nam się ładnie załatwić dwóch specjalistów w jednym gabinecie i nawet za dużo nie uszczupliłam mojego portfela. W porównaniu do innych odwiedzanych ostatnimi czasy specjalistami. Staram się wybierać specjalistów w miarę dobrych (po prześwietleniu opinii na ich temat w sieci) najbliżej jak się da mojej wioski, bo korki w Poznaniu totalnie zaburzają mój plan logistycznie. Tak więc znaleźliśmy się w gabinecie MED-TIMM i nawet Pani recepcjonistka podczas umawiania wizyty tak nas rozplanowała, że mieliśmy dwóch specjalistów za jednym razem.
Bioderkowo- było szybko i konkretnie, choć zapomniałam pokazać plecki Gośki, bo jej żeberka dziwnie wystają (jakby miała garba) pod blizną zamknięcia przewodu Bottala. Gryzę się cały czas, że zapomniałam, bo mnie to niepokoi od kilku tygodni. Dr pokazał jak pieluszkować małą (to już akurat wiedzieliśmy, ale rada zawsze trafna) do tego pokazał jak ją nosić a jak nam jej nie wolno trzymać. Bioderka ładne, bo oczywiście ten mój skrajny wcześniaczek wszystko ma opóźnione i panewki dopiero się formują, więc następna wizyta za 2 miesiące. Choć Pan Znachor mnie przestraszył, bo czuł, jak prawa strona jest sztywniejsza i kazał wykonywać odpowiednie ćwiczenia. Przy następnym spotkaniu stwierdził, że dobrze wymasowałam. No ba od masaży jestem teraz specjalistką.
Gastrologowo- tu dopiero była żeś. Byście mnie widzieli jak mówiłam i mówiłam w końcu musiałam całą historię Gosi przedstawić. Dr Hanna K. była zdumiona całą tą sytuacją, że w ogóle mnie wypuścili tak z sondą do domu, gdzie moje dziecko ma jeść przez nią dłuższy czas! Tak samo jak mi nie podoba się jej „nasz” system zdrowia. No cóż to się pewnie nie zmieni przez wiele, wiele lat. Małgoś wymaga wielospecjalistycznej opieki i to NFZ powinien mi to zapewnić, a nie żebym ja latała po prywatnych lekarzach, bo wydatków przecież mamy sporo-takie słowa usłyszałam. Dziękujemy serdecznie tej pani dr, bo pomimo iż wizyta była prywatna Pani okazała się mieć serce i przyzwoitość prawdziwego lekarza. Zaproponowało nam pomoc, bo przecież tak nas zostawić nie może. Nie chcę krakać, ale grozi nam gastrostomia, bo sonda przez nos nie może być przez dłuższy czas bo gromadzą się w niej bakterie. Gośka nie chce jeść przez smoczek, nadal ma duszności a jej oddychanie zostawia dużo do życzenia. Przed nami pobyt w szpitalu i zmuszenie dziecka do jedzenia przez smoka i obserwacja a potem decyzja. Zobaczymy jak wszystko się rozegra, ale musimy na to troszkę poczekać.
Mina Gośki podczas maltretowania przez matkę. 


Nauka jedzenia.

 

3 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za to Gosiowe jedzenie każdego dnia! I w ogóle dużo o Was myślę przesyłając pozytywną energię!
    Świetnie, że się jakiś kompetentny lekarz znalazł. Miejmy nadzieję, że coś zaradzi!
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także jeżdziłam do ortopedy z młodą z powodu dysplazji stawów biodrowych, wszystko się z czasem unormowało. A co do jedzonka z buteleczki,to próbujcie dalej bo taka sonda nie jest dobrym rozwiązaniem na zbyt długo.Moja córka np nie cierpiała jeść z okrągłych smoczków więc wszelkie aventy, lovi, itp odpadały,polubiła sobie NUK i tak jest do dzisiaj. Wesołych Świąt i trzymam kciuki za Gosiaczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas dr powiedział, że prawe bioderko ładne, a o lewym nic nie wspomniał. W książeczce mamy "biodro P-I A, L-I B, obwodzenie po 80% i zalecenia i tyle. My też już testujemy wszystkie smoki, Gosia cały czas piła z lovi, ale teraz dajemy jej z nuka. Choć nadal tak grymasi.

    OdpowiedzUsuń