wtorek, 2 lipca 2013

Matczyny niepokój…

Dziś Małgosia miała rezonans magnetyczny (MR). Czekaliśmy na niego pół roku aż w końcu nadszedł czas by zobaczyć co się w tej główce porobiło (zmieniło). Gosia miała wylewy IV stopnia (najsilniejszy stopień), ale u takich skrajnych wcześniaków inaczej one przechodzą. U Małgosi przez długie tygodni jej życia w ogóle nie kształtował się mózg… Tak nie było wcale struktury mózgu!!! Lekarze nas niepokoili tą wiadomością mówiąc cały czas, że mózg dziecka jest plastyczny. Ta informacja doszła do nas hm...nie pamiętam dokładnie kiedy mam jakąś blokadę na ten okres. Informacja wyszła dopiero jak Gosi zaczęła rosnąć główka (ale pewnie można liczyć już miesiące życia Małgosi) i miała ją monitorowaną chyba przez miesiąc. W zasadzie czasem dobrze żyć w nieświadomości, bo nie wyobrażam sobie jak bym wtedy funkcjonowała jak by ktoś mnie jeszcze dobił na to co przeżywałam słowami np. „ Pani dziecku nie wykształcił się jeszcze mózg” choć już powinien bo normalnie wykształca się od 25 t.c. Dzięki Bogu, że ten mózg nie rozwijał się i czekał na moment kiedy będzie bezpiecznie (przeczekał okres krwawień). Już dziś wiemy, że te wylewy u tak skrajnie małych dzieci przebiegają inaczej. Małgosia jest bardzo do tyłu z rozwojem, ale wielokrotnie słyszałam, że nie wygląda na dziecko po wylewie IV stopnia. Cieszę się, że jej mały mózg postąpił tak jak postąpił. Czyżby to już była wrodzona inteligencja??? <śmiech>
Badania USG główki też nie były takie złe jak na IV stopień. Znachor też nas zapewnia, że w główce teraz się już poukładało, ale pomimo tych wiadomości ten dzień i tak zaliczam do koszmarnych! Przed nami dwójka dzieci, wydawało mi się, że wchodzą i wychodzą jednak troszkę tam czasu spędzali. Po długim czasie znowu na Gosi rączce pojawił się wenflon. Jaki był płacz, jaki niepokój. Taka mała istotka już wie co to znaczy WENFLON i to na pewno, bo dziś dała to odczuć. Nie wiedziałam, że znieczulenie tak szybko podziała. Pani dr dała jej troszkę dawki (by niepotrzebnie dawać większą porcję) i kilka sekund a Gosi główka opadła a dr jeszcze całego leku nie podała. Położyłam Gośkę na urządzenie i wyszłam do poczekalni. Tam ból brzucha i zatrzymanie czasu. Już po kilku minutach mówiłam do męża, że już powinno być koniec, że już powinna wrócić do nas. Teraz przyszło nam czekać za wynikami z jakieś 3 tygodnie…3 tygodnie matczynego niepokoju :/
Do tego mój organizm został zaatakowany przez gronkowca i wczoraj siał żniwo. Dziś jest troszkę lepiej, ale nadal gardło mnie boli i tak podobno przez jeszcze kilka dni. Małgosia też od wczoraj jakoś dziwnie pokaszluje i muszę ją bacznie obserwować a to wszystko przez jej wybijające się górne zęby!!!
Źródło: internet.


4 komentarze:

  1. Nas czeka rezonans 15 lipca, raptem za nie całe dwa tygodnie. Też się cholernie stresuje, tą narkozą, tym wenflonem no i wynikami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest mega stres. Powinniśmy już być zahartowane ale mimo tego drżymy wciąż o nasze Iskierki :*

      Usuń
  2. Trzymam kciuki, że będzie jak najlepiej. Wylewy VI st. to faktycznie nie przelewki, ale to jeszcze nie wyrok, bo wcześniaki wykazują się ogromna wolą walki nie tylko o życie. Ja wierzę w Waszą Małgolkę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. My mamy kontrolny rezonans za rok. A Gośka wiedziała co robi przeczekując wylewa. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń