czwartek, 11 lipca 2013

Ząbale i inne sprawy które mamę poruszają…

Na pierwszy rzut idzie nasza wizyta u dentysty. Byliśmy w Centrum Stomatologii w Poznaniu. Znalezione miejsce więc parkuję. Nigdy nie szukam miejsca tuż przy drzwiach bo zawsze takich miejsc nie ma, a że nie lubię jeździć bez sensu w kółko wybieram miejsca parkingowe miarę blisko a potem urządzamy sobie spacer. Przy okazji zrobiłam Gosi „masaż” na kostce brukowej (takiej z miejscami na trawę-nie wiem jak się zwie poprawnie). Wytrzęsło nas dwie. Dotarliśmy do Pani dr i co tam usłyszeliśmy. Hm…najpierw ząbki obejrzała studentka (tak mi się wydaję, bo się nie przedstawiła) a potem Pani dr. Zęby struktury prawidłowej, ale przebarwienie nie koniecznie po lekowe. Pani dr nie da sobie ręki odciąć, że to po lekach. Mam traktować problem jako próchnicę i już myć Gosi zęby i odpuścić nocne karmienie, bo węglowodany szybko atakują zęby. Jak mamy tu odpuścić nocne karmienie (a raczej bardzo późno wieczorne) skoro wciąż walczymy o kochane gramy ciała. Musze dodać, że Gośka nam rośnie a jej waga lekko spad i wczoraj było 5.660 g. Ja się chyba przez nią wykończę :/  Wizyta trwała max 10 min. Jak ja lubię takie wizyty, gdyż dojazd do celu zajął nam 45 minut ale co tam w taki upał to tylko jeździć autem. Kontrola dopiero za 3 miesiące :)
                                                                              
                                                                      *
Wiem, że dzieci się nie porównuje i staram się tego nie robić, ale czasem dopada mnie chandra. Czytam blogi i wpisy o wcześniakach. Cieszę się postępami innych, że tak sobie dobrze radzą, że idą do przodu. Pomimo tego, że nie chcę porównywać dzieci, bo przecież każde jest inne!!! Mój mózg podświadomie prześwietla miesiące i umiejętności Gosi. Nie wiem czego chce się doszukać, przecież Małgosia jest obciążona wieloma aspektami. Nie jest zdrowym dzieckiem!!! Ale chyba nie akceptuje takiej informacji!!! Zawsze gdy mówię lubi piszę te słowa to zaczynam płakać! I na pewno zawsze tak będzie, bo tego nie wyplewię z siebie. Człowiek jest naprawdę złożonym organizmem a w szczególności kobieta którą trudno zrozumieć. Pomimo tego, że staramy się żyć normalnie temat „wcześniak” wraca do nas jak bumerang i wracać będzie jeszcze długo. Ciągle słyszę, że ładnie sobie dajemy radę. Zamiast cieszyć się tym co jest to ja zawsze robię sobie z igły widły i nie potrzebnie się zadręczam. Małgosia zaczyna powoli stawać na nóżki a w zasadzie się prostować i zabawa w skoki sprawia jej dużą frajdę. Z postępami chwytania przedmiotów w rączki to idziemy do przodu mozolnie jak ślimak ale idziemy…

                                                                     *
Dziś jakoś wychodziłam z siebie podczas podawania obiadku mojej pierworodnej! Zazwyczaj 10 min i prawie wszystko zjedzone, ale nie dziś. Mama chciała dobrze i ugotowała dziecku jedzonko na parze (a właściwie babcia to zrobiła) i oczywiście przy tym dobre rady. Wyszło więc w proporcji ½ warzyw i ½ mięsa brrr podobno bardziej treściwsze jedzonko. Nie ma co Małgosi nie za bardzo smakowało takie menu i przełykanie nie szło rewelacyjnie. Mała jak ma coś stałego, lub bardziej gęstego w buzi to jej to rośnie. Ani myśleć to przełknąć. Więc nawet do słoiczków czasem dodaję wody by były bardziej płynne i smakowały Małgosi. Zobaczymy jak jej jutro pójdzie.
Pomarudziłam bym Wam i posmęciła ale musiała bym założyć nowy blog pod tytułem „ Trudy wychowawcze mamy wcześniaka” i tak głównie wpisywać niemoc i moją frustrację…ale w tym blogu nie o to chodzi :D


5 komentarzy:

  1. Pamiętaj: "Uczę się myśleć pozytywnie. Wtedy znika strach, smutek, żal i wszystkie inne ciężkie emocje, które nosiłam w sobie. Uczę się uśmiechać do siebie samej. Potrafię!!!!!"
    A Gosia to coraz bardziej ma hipnotyzujące te oczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eliza my Mamy wcześniaków już tak mamy, wieczny strach i wieczna niewiadoma jak te nasze Skarby dadzą sobie radę w życiu... Mnie też czasem ( a raczej często niż czasem) dopada depra z tego powodu... :-( Nie jesteś sama! Na pewne sprawy nie mamy już wpływu, bezsilność jest najgorsza. Dla Iguni daję z siebie 110% ale co z tego będzie czas pokaże. Tyle co mogę to Jej pomagam, latam na wszystkie terapie, kontrole, choć czasem padam z nóg dla Niej nie rezygnuje. Ale czy to wystarczy.... Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, myślę sobie, że Góra tak chciała, mamy misje do spełnienia tu na dole. Szkoda tylko, że najbardziej cierpią na tym nasze dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  3. Eliza, nawet kiedy niektóre wcześniaki lepiej sobie radzą, to nie oznacza to, że są zdrowsze lub mniej obciążone! Niektóre mają więcej szczęścia a inne po prostu muszą więcej "pracować". Ja się bardzo cieszę, że Arek nareszcie nadrabia ale zobacz ile miesięcy nie było żadnej poprawy?! Ile godzin ćwiczeń minęło zanim cokolwiek ruszyło! Teraz mogę się cieszyć ale były momenty, że byłam baaardzo przerażona. Jednak wiem, że to nie koniec problemów, bo nadal jego rozwój jest opóźniony, nadal ma napięcie w nogach i przykurcza rękę. Nadal ma wadę serca i nadal walczymy.
    Taka nasza trudna rola.
    Ale zobacz pozytywnie ile już za Wami- sama pisałaś, że grozili Gosi utratą wzroku- a widzi. Miała nie słyszeć- a słyszy. Powoli, będzie szło do przodu.
    Jesteśmy z Wami!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Eliza ostatnio znalazłam wpis o dziewczynce wcześniaku najmniejszym w UK waga urodzeniowa 350 gr i 17 cm. Dziewczynka ma dziś 10 lat jest zupełnie zdrowa, nawet nie nosi okularów, nie ma wady słuchu ani tym podobnych.Dodałam ten wpis na fb, nie wiem czy czytałaś. Martas ma rację to szczęście tutaj decyduje, ślepy los jak zwał tak zwał.Do roku czasu mówili nam terapeuci,że jest 6 miesięczne opóźnienie ruchowe.No i co teraz wybiliśmy na prostą ciężką pracą. Po Emilce wcześniactwa nie znać, ma jeszcze odruchy wymiotne i często się krztusi, obiadek też muszę rozgniatać i rozrzedzać. Trudno uwierzyć ale przy bardzo gęstych kaszach czy np: ubitych ziemniakach wszystko staje w gardle. Głowa do góry mamuś, a Małgolek przepiękny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny po prostu czasem wszystko we mnie wybucha i moja bezsilność góruję :(

    OdpowiedzUsuń