piątek, 19 lipca 2013

A bo matka wciąż wymyśla…


a bo mama naprawdę czasem się nudzi...
powiedzcie jej, że Ja mam już dość tego aparatu!!!


Jak to przystało na matkę wariatkę dziecka skrajnie urodzonego co jakiś czas wymyślam nam nowe rzeczy, które musi obejrzeć specjalista. Tym razem na widelec wskoczyła klatka piersiowa i blizna po Botalu. Dostaliśmy namiary od Patrycji (dzięki!) na dobrego doktora. Przeczytałam opinie w Internecie i rzeczywiście dobry. Muszę skończyć z umawianiem nas do kilku specjalistów w jednym dniu w dużych odstępach czasowych!!! Już nie dla nas takie maratony!!! Nie wiem, czy Małgosia ma już chorobę lokomocyjną, ale dziś dała mi nieźle popalić. Wymiotowała aż 4 razy i to po niewielkich ilościach mleka. Żeby tego było mało to raz dała popisówkę w aucie i to taką, że myślałam, że się udusi.  Ta moja łobuzica…na szczęście nie było takiego ruchu i mogłam szybko zareagować, ale taka obrzygana jechała do samego domu a moje serce kołatało jeszcze przez kila godzin.
Wróćmy do wizyty ortopedycznej. W gabinecie był poślizg, którego nie uwzględniłam przy planowaniu późniejszej wizyty. Dobrze, że P. Kasia i jej pacjentka (umówiona po nas) były elastyczne i dało radę przesunąć wizytę na późniejszą godzinę. No to cierpliwie czekamy aż nadejdzie nasza kolej. W tym czasie mama postanowiła nakarmić Małgosię mleczkiem tak w małych ilościach by uspokoić głód. Efekt na pewno już znacie. Nie? Nietrudno się domyśleć, że wypite mleczko skończyło na pieluszce (dałam radę złapać wymiociny) i maminych rybaczkach. Ogarnęliśmy się i przyszła nasza kolej. Moje zdziwienie było jak weszłam do gabinetu, bo ja wiecie jestem stereotypowa i jak dobry specjalista to ja wyobrażam sobie sędziwego lekarza z długoletnią praktyką. A tu mym oczom ukazał się młody doktor. Hm…czy młody? Wydawało mi się, że tak, ale może tak dobrze wygląda. Teraz mu troszkę posłodzę: Panie doktorze jest Pan przystojny i kompetentny. Jako jeden z nielicznych uspokoił mnie, że to normalne, że martwię się o małe szczegóły. Małe szczegóły jednak są ważne i trzeba je obserwować. I mam od dziś do Pana doktora słabość :D  Obejrzawszy klatkę i bliznę nie doczepił się do niczego twierdząc, że budowa klatki piersiowej jest zawsze indywidualna i tu mamy przykład kurzej klatki piersiowej, która u dziewczynek w późniejszym czasie jest zamaskowana piersiami. Bardziej zwrócił uwagę na spastyczność bioderek i nóżek. Jest to jedyne miejsce gdzie Małgosia ma wzmożone napięcie mięśniowe, ale moim zdanie (i też innych) minimalne.

Jankowo Dolne :D

Małgosia wczoraj była pierwszy raz nad jeziorem. Jakoś zachwytu w jej oczach nie widziałam, ale za to zachwyt był jak rodzina otoczyła Małgolę i ona była ich centrum uwagi. Wiadomo moja Panna musi być najważniejsza i jak już każdy do niej coś mówi, czy się śmieje jest wniebowzięta.


Pierwsze buciki Małgosi :)

ps. Idą kolejne zęby :)

1 komentarz:

  1. Co za historie :) A Gosiakowe włoski są świetne i takie urocze, że aż chce się ją całą zjeść!!!

    OdpowiedzUsuń