piątek, 24 maja 2013

Nadszedł czas na NFZ

Troszkę czasu minęło od wiszenia na telefonie (prawie pół roku) i umawiania wizyt, ale w końcu nastał czas na wizyty u specjalistów na NFZ. Gosiowy kalendarz pęka w szwach a już środa była maksymalnie zagospodarowana, bo nie dało się inaczej. Na pierwszy strzał poszedł dermatolog, potem pulmonolog a na koniec badanie słuchu (BERA).

DERMATOLOG:
Pani stwierdziła, że plama bielacza nie jest plamą bielaczą bo wygląda bardziej jak blizna. Mogła powstać wtedy gdy Gosia miała bardzo cienką skórę pod wpływem różnych czynników zewnętrznych lub jest zmianą genetyczną. Nic nie da się z nią nic zrobić i mam ją traktować jak normalną skórę. Dobrze, że plama będzie niewidoczna i zazwyczaj pod ubraniem, choć pewnie kobiecie w przyszłości będzie przeszkadzać. Mamy pielęgnować i obserwować. Kontrola za pół roku.


Plama bielacza na lewym boku.


PULMONOLOG:
Osłuchowo czysto i o wiele lepiej niż ostatnio jak pani dr konsultowała Małgosię. Nadal inhalację- Pulmicort i Ventolin.Oczywiście ciągła ochrona przed infekcjami. Także drogie ciocie i wujowie jeszcze musicie poczekać za odwiedzinami :/

AUDIOLOGICZNIE:
W końcu udało nam się zrobić badanie BERA. Nie wyszło najgorzej- norma 20 dB a Gosiak słyszy od 40 dB tzn. od szmerów wzwyż. Uważam iż jest to cud, prawdziwy cud. Jest lekki niedosłuch, ale co tam przecież mogło być gorzej. Musimy za kilka miesięcy zrobić ponowne badanie bo słuch wciąż się rozwija.
Chrapiący Gosiak :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz