Dziś Małgosia miała rezonans magnetyczny (MR). Czekaliśmy na niego pół roku
aż w końcu nadszedł czas by zobaczyć co się w tej główce porobiło (zmieniło).
Gosia miała wylewy IV stopnia (najsilniejszy stopień), ale u takich skrajnych
wcześniaków inaczej one przechodzą. U Małgosi przez długie tygodni jej życia w
ogóle nie kształtował się mózg… Tak nie było wcale struktury mózgu!!! Lekarze
nas niepokoili tą wiadomością mówiąc cały czas, że mózg dziecka jest
plastyczny. Ta informacja doszła do nas hm...nie pamiętam dokładnie kiedy mam
jakąś blokadę na ten okres. Informacja wyszła dopiero jak Gosi zaczęła rosnąć
główka (ale pewnie można liczyć już miesiące życia Małgosi) i miała ją
monitorowaną chyba przez miesiąc. W zasadzie czasem dobrze żyć w nieświadomości,
bo nie wyobrażam sobie jak bym wtedy funkcjonowała jak by ktoś mnie jeszcze
dobił na to co przeżywałam słowami np.
„
Pani dziecku nie wykształcił się jeszcze mózg” choć już powinien bo normalnie
wykształca się od 25 t.c. Dzięki Bogu, że ten mózg nie rozwijał się i czekał na
moment kiedy będzie bezpiecznie (przeczekał okres krwawień). Już dziś wiemy, że
te wylewy u tak skrajnie małych dzieci przebiegają inaczej. Małgosia jest
bardzo do tyłu z rozwojem, ale wielokrotnie słyszałam, że nie wygląda na
dziecko po wylewie IV stopnia. Cieszę się, że jej mały mózg postąpił tak jak
postąpił. Czyżby to już była wrodzona inteligencja??? <śmiech>
Badania USG główki też nie były takie złe jak na IV stopień. Znachor też nas
zapewnia, że w główce teraz się już poukładało, ale pomimo tych wiadomości ten
dzień i tak zaliczam do koszmarnych! Przed nami dwójka dzieci, wydawało mi się,
że wchodzą i wychodzą jednak troszkę tam czasu spędzali. Po długim czasie znowu
na Gosi rączce pojawił się wenflon. Jaki był płacz, jaki niepokój. Taka mała
istotka już wie co to znaczy WENFLON i to na pewno, bo dziś dała to odczuć. Nie
wiedziałam, że znieczulenie tak szybko podziała. Pani dr dała jej troszkę dawki
(by niepotrzebnie dawać większą porcję) i kilka sekund a Gosi główka opadła a
dr jeszcze całego leku nie podała. Położyłam Gośkę na urządzenie i wyszłam do
poczekalni. Tam ból brzucha i zatrzymanie czasu. Już po kilku minutach mówiłam
do męża, że już powinno być koniec, że już powinna wrócić do nas. Teraz
przyszło nam czekać za wynikami z jakieś 3 tygodnie…3 tygodnie matczynego
niepokoju :/
Do tego mój organizm został zaatakowany przez gronkowca i wczoraj siał żniwo. Dziś jest troszkę lepiej, ale nadal gardło mnie boli i tak podobno przez jeszcze kilka dni. Małgosia też od wczoraj jakoś dziwnie pokaszluje i muszę ją bacznie obserwować a to wszystko przez jej wybijające się górne zęby!!!
Źródło: internet.
Nas czeka rezonans 15 lipca, raptem za nie całe dwa tygodnie. Też się cholernie stresuje, tą narkozą, tym wenflonem no i wynikami.
OdpowiedzUsuńTo jest mega stres. Powinniśmy już być zahartowane ale mimo tego drżymy wciąż o nasze Iskierki :*
UsuńTrzymam kciuki, że będzie jak najlepiej. Wylewy VI st. to faktycznie nie przelewki, ale to jeszcze nie wyrok, bo wcześniaki wykazują się ogromna wolą walki nie tylko o życie. Ja wierzę w Waszą Małgolkę :*
OdpowiedzUsuńMy mamy kontrolny rezonans za rok. A Gośka wiedziała co robi przeczekując wylewa. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń