„Co tam ta Nowaczka (moje panieńskie nazwisko) musi wiedzieć co to hardkord. Żyjąca z przekonaniem „co nas nie zabije to nas wzmocni” niech trochę posmakuje bólu i cierpienia a na radość przyjdzie czas” pewnie tak sobie myślał Bóg 25 lipca gdy na świat przyszła Małgosia. Faktycznie przeżyliśmy najgorsze chwile w życiu, których nie życzę nikomu, ale doświadczyliśmy szczęścia jakie może dać DZIECKO!!! I tego życzę każdemu!!!
***
„Moja droga Małgosiu wiem, że lubisz płatać
mi figle od samego początku, ale wiedz, że jesteś moim największym szczęściem
jakie mogłam otrzymać od Boga…”– wymordowana Mama
***
Tak jestem wypompowana jak nie wiem co…najgorszy dzień fitnessu nie był
nigdy tak męczący jak macierzyństwo które mi zafundowała Małgosia z
nieodpowiedzialnym tatą. Co najgorsze, że z roku na rok będzie coraz ciężej. Z
roku na rok będę starzeć się z szybkością światła, z roku na rok będę miała
więcej zawałów serca itp. nawet nie chcę myśleć ile jeszcze takich morderczych rzeczy
może mnie czekać…Pewne jest to, że z roku na rok moja miłość do Małgosi będzie
większa. KOCHAM!!! :***Chciałam zrobić tort na roczek Małgosi więc dzień przed upiekłam biszkopty sądząc, że znajdę czas by zrobić resztę jednak ten czas mi uciekł na wyjazd na rehabilitacje i spotkanie z Agą i małą Antosią. Dzień urodzin obył się bez tortu i w dodatku z psychiczna matką, która swoje niczemu winne dziecię „rzuciła” na poduchy na łóżku. A tak to już miałam po dziurki w nosie ciągłego jedzenia i wyrzucania wszystkiego z małgosiowego żołądka. Dwie godziny udręki bo co zjadła to pach na podłogę i nerwy mi puściły. Wiem, że nie jest niczemu winna ta moja biedna istotka, która męczy się z tym paskudnym refluksem, ale przepraszam ja już nie wyrabiam!!! Ostateczny wynik: Gosia i matka płacząca.
Tak wygląda bałagan po refluksie...
***
Po trzech dniach w końcu powstał tort. Myślę, że nawet mi się udał :D
Małgosia z ciociami :)
a tak dzieło z profilu :)
Nie wszyscy pewnie wiedzą, że dwa dni przed urodzinami Małgosi mieliśmy planowaną wizytę w szpitalu na pobranie materiału do badań w celu wyeliminowania wad metabolicznych. Pewnie nikogo to nie zdziwi, że Małgoś musiała znowu coś spsocić i na pierwszy strzał poszły 2 wenfony, które sobie wykopywała i zamiast 2 godzin było 4 na jedną małą kroplóweczkę. Drugi strzał to zafundowanie matce nocki na krzesłach, bo potas i sód bardzo niski. Takie odwodnienie od upałów i pewnie od tych częstych wymiotów. Jak to w szpitalu bywa nie mogą wypuścić z takimi wynikami więc musieli nas trzymać i trzymali by jeszcze kilka dni, ale mama kategorycznie chciała iść z Małgosią do domu bo roczek się zbliżał. Ufff konsultacja z endokrynologiem pozwoliła nam iść do domu, bo potas i sód w tych upałach mogą być takie niskie (oczywiście kontrola tych pierwiastków za 2 tyg.) a Małgosia wg Cioci Natalii (która zna Małgosię już sporo miesięcy) wyglądała rewelacyjnie i nie widziała podstaw by nas trzymać dłużej.
A matka nie lubi różu ach...
do tego były jeszcze różowe skarpetki!!!
Do naszych codziennych obowiązków wdarła się vojta by nadrobić zaległości…
Eliza, Ciebie to trzeba podziwiać i wspierać ile się da! Sama tak świetnie walczysz o Gosię! Niektórzy mężowie tak już mają, że przerastają ich pewne rzeczy. Przykre ale prawdziwe :/
OdpowiedzUsuńNie wyrzucaj sobie, że czasami puszczają Ci nerwy.
Jesteś wielka i Gosia jest wielka!
Gosiu- wszystkiego najlepszego, przede wszystkim zdrówka, zdrówka, zdrówka!
A dla mamy, która tak dzielnie walczyła o Ciebie przez ten rok- wielki buziak!!!
Dokładnie, tylko się wydarzyło przez te 12 miesięcy, że nawet ja nie wiem kiedy to minęło!Tak trzymać Izka, jesteś dzielna i na pewno dacie radę obie! Jeszcze raz buziaki dla Gosienki, oby szybko rosła i dawała rodzicom duuużo radości, choć wiemy, że już mała jest małą i cudowną śmieszką :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochani ja bez Was też nie dała bym rady :* Przelanie wszystkiego na papier (w tym przypadku na lapka) powoduje, że emocje ze mnie uchodzą i powraca harmonia :)
OdpowiedzUsuńZdrówczka Gosieńko :-) :-) :-) Dużo uśmiechu i samych radosnych chwil :-)
OdpowiedzUsuńSto lat Margo!!! I tyle samo ton wytrwałości dla dzielnej mamy.
OdpowiedzUsuń