sobota, 15 czerwca 2013

Drodzy czytelnicy…

Długo myślałam jak tu mam naskrobać by ubrać w słowa to co czuję. Wiem, że na świecie są ludzie bardzo życzliwi i tacy co wsadzają nos w nieswoje sprawy i cieszą się z potknięć innych. Na szczęście jak na razie i oby tak zostało spotykamy ludzi bardzo życzliwych i z wielkim sercem, którzy nam bardzo kibicują i trzymają kciuki. Zdajecie sobie sprawę, że jesteście pozytywną cząstką naszego życia i wasza energia napełnia nas wiarą. To tak jak sanie świętego Mikołaja napędzane są wiarą w niego tak nasz motorek napędzany jest wiarą w nas. Z całego serca wszystkim dziękujemy :* i zapewniamy, że się nie poddamy :D
Bardzo mi miło, gdy podczas rozmowy słyszę "czytam bloga na bieżąco i wiem co się dzieję..." nie wiecie jak ważne jest dla mnie, że wiecie przez co przeszliśmy i przede wszystkim, że nie muszę streszczać naszej historii... Minęło 10,5 miesiąca a ja myślę, że to było przed chwilą. Najtragiczniejsza chwila jaka może spotkać kobietę. Chwila w której traci swoje dziecko...U nas potoczyło się na szczęście w miarę szczęśliwie, ale wspomnienia nadal bolą jak do nich wracam (i nie chce tego robić często) i dziękuję Bogu, że nie muszę. Nie muszę bo przecież znacie historię Małgosi :)
 

5 komentarzy:

  1. U nas juz minęło 21 miesięcy i nadal mnie ściska gdy myślę o tamtym czasie. Płaczę gdy widzę zdjęcia ze szpitala i gdy opowiadam komuś po raz pierwszy historię Tosi. To już chyba na zawsze zostaje. Płaczę też wtedy gdy patrzę na nią jak chodzi, stara sie mowić, jak układa puzzle. Wtedy to są łzy dumy, że tyle przeszła a dała radę. Tobie też życzę tych łez dumy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A u Nas Elizo właśnie w piątek minęło 3 latka, wydawałoby się, że czas leczy rany- ale to nieprawda, nic bardziej mylnego. Nasza psychika została tak zszargana, że tych chwil się nie zapomina... one co jakiś czas wracają. Urodziny dziecka powinny być najpiękniejszym wydarzeniem w życiu kobiety, przyszłej matki, a nasze takie nie były. W każde urodzinki Iguni gdzieś tam po kryjomu poleci mi łza po policzku, żeby nikt nie widział..., bo wspomnienia wracają. Niestety bolesne... Na co dzień człowiek żyje w biegu, z kalendarzem w ręku gdzie zapisane są kolejne wizyty kontrolne u specjalistów, bądź godziny rehabilitacji. W tym pędzie na chwilę "zapomina", a raczej przestaje myśleć o tym co się wydarzyło w naszym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. To co przeszliśmy na dobre zmieniło nas i odcisnęło bolesne piętno. Dokładnie Patrycjo ja żyje tygodniami i specjalistami Małgosi :) A jej uśmiech wynagradza mi wszystko i już jestem z niej dumna, że jest taka dzielna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A u nas mija jutro 4 lata.
    Nadal pamiętam intensywną terapię, jej zapach. Jasia. Jedną wielką niewiadomą. Strach. Ból. Moje niepoświecenie mu czasu. Nie karmiłam. Nie byłam u niego 24h - nie mogłam. Moja psychika została doszczętnie zjechana i zrównawana z ziemią, bo nie ma nic gorszego dla matki niż świadomość, że jej dziecko było na granicy życia i śmierci tylko jakiś cud sprawił, że są przy nas.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dobrze jest zrobić cos dobrego.
    Nie po to, żeby dostać coś w zamian.
    Tylko po prostu.
    Żeby czynić dobro."

    Wszystkiego najlpeszego z okazji piatkowym imienin kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń