Na szczęście takich chwil jest mało. Staram się żyć
normalnie w taki sposób jaki się da, bo normalne macierzyństwo to nie jest i
bardziej podporządkowane Małgosi, jej terapiom.
Czasem ludzie się dziwią, że Gośka jeszcze
nie chodzi, że nie mówi. Nie widać po niej, że przeszła tak wiele więc nie mam
pretensji, że muszę wyjaśniać ową sytuację. Choć czasem gdy wpadnie w sidła dociekliwej
nowej terapeutki słyszę nowe rozpoznania, wysoko podnoszone poprzeczki których
Małgosia nie jest w stanie przekroczyć i wtedy dopiero do mnie dociera, że mam
niepełnosprawną córeczkę…
Jestem osobą bardzo pamiętliwą i niektóre rzeczy zapadają mi
głęboko w pamięć. Plączą się w mej głowie rozbijając wszystkie dotychczas małe kroczki
Małgosi na przód. Potrzeba mi wtedy takich małych wygłupów i niewinnych zabaw
po prostu normalności…
A na koniec pierwsza próba i super efekty :D
Elizka, chyba każda z nas ma takie chwile, że chciałaby rzucić wszystko, choć na parę dni.
OdpowiedzUsuńAle każdy uśmiech dziecka dodaje sił i energii do walki.
Trzymaj się Kochana i ogromu cierpliwości życzę :-*
każdy ma prawo do gorszego dnia, ale co nas nie zabije to nas wzmocni, zatem wierze, że ty nadal będziesz silną kobietą a takie dni jak opisałaś będzie mniej!!! Trzymaj się dzielnie!
OdpowiedzUsuńOj nie tylko Ty, choć ja od sporego czasu wykazuje się anielską cierpliwością, ciągle sobie coś tłumacze, że jest tak a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńMy w dalszym czasie czekamy na wezwanie na diagnozę w kierunku autyzmu, w tym Uk to strasznie trudno doczekać się na cokolwiek. Ściskam i trzymaj się, bo prócz nas nasze dzieci nie mają nikogo kto je lepiej zrozumie.
Och Elizka jak ja dobrze rozumie tą niemoc...
OdpowiedzUsuńWytrwałości kochana, wytrwałości...