piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajkowo…



U nas jak zwykle dużo się dzieję i matka nie nadąża pisać o naszych codziennych zajęciach. Od czego by tu rozpocząć.
                                                                          ***
Na pierwszy strzał pójdzie Pani pulmonolog . Wizyty u Pani  specjalisty mamy co pół roku i lubimy tam chodzić. Po pierwsze jest na NFZ!!! Po drugie Pani dr ogląda wzdłuż i wszerz Małgosię i wypytuję się o wszystko kompleksowo!!! Tak, tak rzetelnie i to na Fundusz, niesłychane co?!
                                                                           ***
Mieliśmy kolejne badanie Bera (badanie słuchu) jednak bez wlewki (usypiacza), bo coś tam w szpitalu nie można było zrobić jak się należy. W skutek czego prawie 3 godziny zeszły nam na badanie z marnym skutkiem, gdyż Panna Małgorzata postanowiła sobie zrobić tylko popołudniową drzemkę i mieliśmy bardzo mało danych do porównania. Dane te też nie były wiarygodne bo Małgosia miała zatkane prawe ucho i wyszedł brzydki niedosłuch na poziomie 50 dB. Oczywiście badanie w styczniu do powtórki, ale już na wlewce i mam nadzieję, że jakiś takich dziwnych wyników nie będzie!!!
                                                                           ***
Mieliśmy także komisje odnośnie orzeczenia o niepełnosprawności. Miało trwać długo a uwinęliśmy się chyba w pół godz. Mama przyszykowała pełno dokumentów, zdjęcia i płyty i tylko to leżało w teczce nie użyteczne. Sądzę, że to za sprawą naszej Pani neurolog bo to ona wypisała wniosek. Zmartwiło mnie tylko stwierdzenie DZIECIĘCE PORAŻENIE MÓZGOWE (mpd). Pani neurolog nie wspomniała o tymże zespole jednak w danych musiał paść ten kod. W zasadzie powinniśmy się liczyć z tym, że wisi nad nami mpd :(  Za nami 16 miesięcy a Gosiowy rozwój jest na niskim poziomie, idziemy do przodu jednak jest to ciężka i mozolna praca. Przed nami jeszcze sporo wyzwań i zmagań ale przecież MPD to nie wyrok!!! Niech sobie te określenie wisi, widnieje na dokumentach gdziekolwiek, czy to ma jakieś znaczenie??? Przecież tak samo kochamy Małgosię i nic się nie zmieniło pod tym względem. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu tak by każdy wiedział z czym ma do czynienia, szkoda jednak, że wyszło to w takiej okoliczności.
                                                                           ***
Po komisji postanowiliśmy odwiedzić Szpital na Polnej a dokładnie Oddz. Izolacyjny Noworodka. Mama gapa miała zrobić zdjęcie plakatu jaki stworzyłam na pamiątkę, ale ta wizyta była na spontanie i niestety zdjęcia nie ma. Na plakacie jest kilkanaście zdjęć z roku (korygowanego) Małgosi i podziękowania (szczypię się, że nie zrobiłam tego zdjęcia). Jak na Małgosię przystało zaprezentowała się ślicznie i oczarowała uśmiechem wszystkich. Było och ach i śmiechy chichy. Ponowna wizyta nastąpi jak Małgosia będzie chodzić. Tak, tak jak napisałam JAK BĘDZIE CHODZIĆ! Przecież nie będzie inaczej :D 
                                                                           ***
Biurokracja a jak w końcu mieszkamy w PL. Jak to w Polsce bywa musimy odwiedzać sporo specjalistów i trzymać się biurokracyjnych zasad. Korzystamy z Wczesnego Wspomagania Rozwoju w Ośrodku w Owińskach i muszę napisać, że społeczne pieniądze nie idą na marnę. Kilka fotek potwierdzających dobre wydane pieniądze:

Wracam jednak do biurokracji. Musiała odbyć się kontrolna wizyta u psychologa. Małgośka nie zaprezentowała się zbyt dobrze, gdyż nadal jest problem z wyciąganiem rączek i chwytaniem przedmiotów. Choć jak wiadomo czytelnikom mamy już widoczne postępy. Pani nic o rozwoju nie powiedziała, oczarowała się naszą Mikołajkową i na tym zakończyła się wizyta.
                                                                         ***
Dziękujemy za prezenty Mikołajkowe od Bliźniaków i od Witka.  




                                                                        Psotka :)

6 komentarzy:

  1. Jest cudowna, z każdą kolejną notką coraz piękniejsza, coraz większa i widać postępy. :)

    Trzymam za Was kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. MPDz to nie wyrok! Ostatnio miałam okazję spotkać Chłopca, który ma MPDz a w życiu bym nie powiedziała! Chodził sam, może czasami lekko chwiejnie ale sam, mówił dość ładnie. Są różne stopnie, każde dziecko inne. Dużo pracy przed Wami ale Gosia jest taka cudowna, że musi się jej udać!
    Buziaki ślemy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana nasz Pani neurolog też nam wpisała w dokumenty MPDZ, wyjaśniając że dzieci po przejściach ( wylewach, niedotlenieniach itp) wszystkie wrzuca się do jednego worka. Gosieńka zachwyca. Super :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak to potraktowałam, bo przecież trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Szkoda tylko, że to jak widzisz wyszło w takich okolicznościach. Przecież ważne jest, że Małgosia idzie do przodu :D

      Usuń
  4. mpdz są bardzo różne, od poważnych, do lekkich, prawie nie widocznych - np my ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie koniec świata - wystarczy spojrzeć na Gosię i widać, że dużo się uczy! Jest dzielna a w tym mikołajowym stroju wygląda wystrzałowo :)

    OdpowiedzUsuń