poniedziałek, 30 września 2013

WWR i inne ciekawostki

Wiem, wiem powinna na bieżąco pisać co się u nas dzieje, ale wciąż brak czasu lub czas wolny poświęcam innym pierdołą (i to zazwyczaj w nocy). U nas jak zawsze dużo się dzieje. Raz pod górkę raz z górki. Kochany braciszku to nie prawda, że jak u nas źle to nic nie piszę. Po prostu jak źle to więcej czasu muszę poświęcić Małgosi i wtedy totalnie nie mam czasu a nogi mi w tyłek wchodzą!!! Małgoś to taki mały łobuz a w dodatku te choler... ząbkowanie. I jak nie ma dalszych zębów (trójek czy czwórek) tak nie ma a kaprysy są i to takie jak na  kobietę przystało i to w dodatku przed miesiączką!!! Przed południem cała kaszka z owocami zjedzona i już się cieszę, że apetyt przyszedł ale jak pora na obiad to czar pryska (oczywiście nie zawsze) i obiad jemy z 1,5 godz!!! To takie nasze codzienne niuanse.
Od września chodzimy na Wczesne Wspomaganie Rozwoju (WWR). Byliśmy już z 2 razy i Małgosi się bardzo podoba choć po zajęciach jest bardzo zmęczona, bo jesteśmy tam aż 2 godziny!!! Troszkę za dużo no ale cóż inaczej się nie da. A na WWR różne ciekawe rzeczy:

- rehabilitacja ruchowa z Panią Kasią (oczywiście śmiechawki rozdawane bo jakby mogło być inaczej),


- rehabilitacja wzrokowa z Panią Zosią (zdaję mi się iż ta Pani ma tak na imię, jeśli się pomyliłam to przepraszam) i tu bardzo ciekawe rzeczy od których trudno nawet wzrok odciągnąć.




Ocena rozwoju u Pani psycholog
Minęło nam już 14 miesięcy i 5 dni. Nie wiem kiedy nam to minęło. Jak patrzę na tego małego szkraba to jakoś nie wiedzę tych 14 miesięcy, ubranka też długo nosiliśmy te same. Teraz mamy niektóre 68 albo 74. Waga nam drgnęła do 6200 g :D więc tych 14 miesięcy nie widać i ich nie czujemy. Poza tym te ciągle wakacje w szpitalach wybiły nas z rytmu a nasze życie w rodzinnej atmosferze zaczęło się dopiero w kwietniu. Pani psycholog miała porównanie z wizyty z czerwca i była zadowolona z postępów jakie poczyniła Małgosia. Mianowicie niektóre rzeczy nawet podskoczyły o 5 miesięcy do przodu, gdzie sama byłam zaskoczona bo dla mnie to była norma, że Gosia to umie :D Oczywiście Małgosia jest opóźniona rozwojowo i temu nie przeczę. Jej rozwój jest nieharmonijny i kreuje się na poziomie 6-8 miesiąca, ALE IDZIEMY DO PRZODU!!!

I nas dopadło przeziębienie…

Z każdej strony słyszałam, że ktoś jest chory, że ktoś pociąga nosem. Byłam czujna i zadowolona, że nas nic nie chwyta. Ale jak to bywa z przeziębieniem zaskakuje Cię w najmniej oczekiwanym momencie. Gosiowy nos zaczął się bardziej zapełniać niechcianą wydzieliną, którą mama odsysa zawsze z rana, ale to jeszcze nie był powód do strachu. Na pierwszy rzut walki z pierwszym jesiennym przeziębieniem wbrew pozoru silniejszej odporności poszłam JA. Pierwszy objaw ból gardła potem dreszcze, zimne poty, bóle stawów i mama rozłożona!!! Jednak dla starszych człeków istnieją magiczne środki typu: gripex, fervex itp. 3 dni i człowiek czuję się jak nowy. Z Małgosią nie było tak łatwo. Witaminę C dostaje od kilku tygodni, ale nic nie pomogła. Może spowolniła i złagodziła zachorowanie, bo osłuchowo nie jest aż tak źle i ewidentnie nos zatkany! Gorzej z uszkami, bo jedno wg pani dr zatkane a drugie „brzydkie” cokolwiek ma to znaczyć. Podobno w trakcie infekcji mogło się tam coś zagnieździć bo przecież 2 tyg. temu oglądał je Pan laryngolog!!! Choć ostatnio jak ściągam Małgosi bodziaka czy bluzkę płaczę gdy zatrzymuje się jej owe ubranie na głowie. Trudno się nie domyśleć, że został nam przypisany antybiotyk na 7 dni a potem kontrola u laryngologa. Jednak taka przerwa ( już chyba z 6 dzień) jest nam potrzebna od ćwiczeń od vojty, bo już stały się dla nas nudne!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz