niedziela, 15 września 2013

Totalny luz???



Moje największe szczęście....
Choć czasem sił mi brak,
choć czasem gubię się w natłoku zadań,
choć czasem mam po prostu wszystkiego dość...
Wystarczy Twój uśmiech by uszczęśliwić mnie!!!
KOCHAM!!!

 

<Małgosia jeszcze nie umie mówić mama ani tata, tak jakby ktoś pytał : P > 



Nie wiem czy dopadło mnie zmęczenie czy totalny luz. Zawsze starałam się masować Małgosię dwa razy dziennie, 3 razy ćwiczyć vojtą i 2 razy tak intensywnie Bobathem a oprócz tego ćwiczenia poprzez zabawę. Ostatni tydzień jednak minął nam na luzie…Wolna cała niedziela od ćwiczeń i masażów (dobra po kąpieli zrobiłam taki szybki), bo zrobiliśmy sobie wypad do Lichenia. Była to podróż już dawno zaplanowana jako podziękowanie Bogu i Matce Świętej za życie Małgosi i miniony rok, ale zawsze coś. Jak nie pogoda w której auto jest jak nagrzana puszka to coś innego. W końcu jednak i pogoda dopisała i znalazł się czas. Oczywiście wypad był całodniowy bo jakże by inaczej. Załapaliśmy się (chyba) na pół mszy, bo Gośka nam psociła z piciem i cała niedziela wyglądała na 20 ml samodzielnie wypitych i 50 ml dosłownie wlanych w nią!!! No ale jakoś przeżyliśmy. Po kilku dniach wyjazd do rodziców całodniowy i znowu zero ćwiczeń, bo stwierdziłam, że jest zimno (tak się tłumaczyłam).


Trochę z innej beczki….
Taki jeden luzacki dzień dobrze odbił się na Małgosi i dostała pochwały od Pani Bogdy (naszej rehabilitantki) za postępy. Faktycznie ruszyła ostatnio ładnie do przodu, co mnie bardzo cieszy…  Nawet biedaczka nauczyła się słowa AM a to dlatego, że w kółko je słyszy bo wstrętna MAMA cały czas w nią wpycha jedzenie i mówi AM!
Nie obyło się bez dnia gdzie nie eksplodowałam. Naprawdę nie wiem jak udało mi się nie wybuchnąć!!! Już piszę co nam się przytrafiło:
Mieliśmy umówioną wizytę na Polnej. Tak chodzimy tam znowu do Pani Magdy od Vojty. Raz byliśmy u niej prywatnie, ale teraz znajduję dla nas czas na Polnej więc korzystamy. Jednak wizyty u rehabilitanta wiążą się z kontrolą u psychologa. Przyzwyczajona jestem, że każdy jest zachwycony jak sobie Małgosia radzi po takich przejściach, jednak Pani psycholog wytrąciła mnie z równowagi.
1.      Była oburzona, że dopiero teraz do niej trafiliśmy bo Małgosia jest opóźniona w rozwoju!!!
2.      Nie podobało jej się, że Małgosia jeszcze nie wyciąga rączek do zabawek i nie ściąga pieluchy z głowy. A ściąga tylko musi jej się chcieć :D
3.      Kazała mi się przyłożyć do ćwiczeń!!! i w zasadzie mówiła to co już wiem odnośnie stymulacji. 

Wpieniła mnie jak mało kto!!! A mądrowała się jakby przed sobą miała jakąś głupią. Ja jej na to iż Małgosia ma wylewy IV stopnia i jest rehabilitowana od 3 miesiąca życia i wg mnie i nie tylko mnie dobrze sobie radzi, ale te słowa chyba do niej nie dotarły. Najgorsze jest to iż musimy do niej jeszcze pójść jeśli chcemy chodzić do tej przychodni!!! Brrrrr chyba będę musiała wziąć relanium jak nie jedna matka wcześniaka przez NFZ!!!!!!!!!!!!!
Odwiedziliśmy także Centrum Uśmiechu Dziecka Montessori. Byliśmy na rehabilitacji neurofizjologicznej prowadzonej przez Panią mgr Inez Meissner. Małgosia jednak miała inne plany na tą godzinę i postanowiła sobie mocno spać!!! Więc początek spotkania był czystym wywiadem do czasu aż śpiąca Królewna postanowiła się obudzić i zaprezentować swoją osobę. Pani Meissner okazała się sympatyczną i kompetentną osobą polecam nawet jedną taką wizytę mamom i dzieciom z różnymi problemami. Po pierwsze to dobry psycholog  i dużo tłumaczyła rodzicom (doradzam wypad na wizytę w rodzinnym komplecie). Stara się tłumaczyć, że rodzice nie mogą czuć się winni za to co spotkało ich dziecka. I ma rację, bo ja PRZENIGDY NIE CZUŁAM SIĘ I NIE BĘDĘ SIĘ CZUĆ WINNA za to co zgotował nam los!!! I to mnie chyba buduje i nie doprowadza do załamania się. Bo najgorsze jest żyć z takim ciężkim brzemieniem jak WINA. Małgosia jest number 1 i chyba nie muszę udowadniać i wciąż przypominać, że JA DLA NIEJ ONA DLA MNIE jest najważniejsza!!! Wracając do Pani Meissner: była zadowolona iż Małgosia już tyle potrafi. Zwróciła nam uwagę na stópki choć Pani Boga też ma do nich zastrzeżenia, bo przede wszystkim lewa się wykrzywia do środka coś jak schorzenie zwane: stopą końsko-szpotawatą. Oczywiście zaleciła ćwiczenia na nóżki i mam nadzieje, że te schorzenie wcale nas nie dopadnie!!!

Moniko dla Ciebie specjalnie zdjęcia moich dzieł :D tworzonych przez kilka dobrych nocy:

 Pudełeczko po muffinkach Gosi :D

                                                     i takie tam różne rzeczy do kuchni...

oraz moja stara pasja :) 


9 komentarzy:

  1. O Ty! A ja ostatnio zleciłam koleżance zrobienie butelek tym sposobem ozdabiania, gdybym wiedziałam, że i decoupage się zajmujesz, podesłała bym Tobie robótkę :) Ale śliczne są te prace! A Gosia, no cóż brak już słów na tę małą agentkę, tylko się cieszyć z postępów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu od niedawna bawię się w decoupage i raczej będę robić tylko rzeczy dla siebie i takie małe drobne upominki :D

      Usuń
  2. Eliza Panią psycholog się nie przejmuj, bo psychologia to nie to samo co szeroko pojęta medycyna. Obawiam się, że ta Pani nie za bardzo odnajduje się w temacie wylewów VI st. Jeśli chodzi o stopy to u wcześniaków są one częstym problemem. Emilka tak do 1,5 roku miała problem z palcem, który był dość dziwny jakby bezwładny. Stopy i palce wykręcała w taki sposób, że dorosły człowiek na bank by je połamał w takiej pozycji. Rehabilitant miał do tego zastrzeżenia. Teraz problem zniknął i tylko czasem jeszcze podgina tak dziwnie palce.
    A Twoje hand made dzieła są prześliczne, może kiedyś pokwapisz się o założenie bloga z tymi cudeńkami to chętnie będę Ci kibicować! :)
    Dziękuje bardzo wyszło bardzo pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Monia :) choć moje prace do Twoich się chowają hehe. Bloga z moimi praca raczej nigdy nie założę z braku czasu :/
      Kurcze czy tak już będzie cały czas, że już widzę prostą a tu nagle zakręt? ach te wcześniactwo :(

      Usuń
    2. Eliza mam nadzieję, że nie zawsze i znajdziesz trochę wytchnienia. Ja na razie jestem tu w Polsce, to moja mama zawsze ugotuje jakiś obiad, choć ja czasem też gotuje bo Emi bardzo lubi dania, których moja mama, nie potrafi, a których ja się nauczyłam mieszkając za granicą. To pomaga znaleźć czas. A ja akurat tworzę kiedy Emi śpi, bo tak to raczej też nic bym nie zrobiła.
      Ale blog stoi i tak pod znakiem zapytania bo za 2 tyg. mam przeprowadzkę do Anglii i tam wszystko będzie tylko na mojej głowie.

      Usuń
  3. Eliza, jakie śliczności tworzysz!!! WOW!!
    Tą psycholog się nie przejmuj. To tak jak mnie wkur... kiedyś pani logopedka, która nas kierowała na WWR. Wredna, zarozumiała baba, która dodatkowo nie wie co to tajemnica zawodowa bo pół miasta gadało o naszej wizycie u niej (co nie omieszkałam zgłosić gdzie należy!).
    Tak gadała na Arka a on ma ją w d... i rozwinął się z mową zjawiskowo! Byłam na zajęciach u innej logopedki i była zachwycona jego mową.
    Dzisiaj o tym będzie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Eliza,
    pani psycholog z polnej to jedno wielkie nieporozumienie, dziwi mnie bardzo, że ta osoba wciąż tam pracuje. W żadnym wartościowym gabinecie taki "fachowiec" sukcesu by nie odniósł.
    A Małgośka...jest wspaniała, robi się komunikatywna, słucha, próbuje powtarzać. Gratuluję efektów włożonej w nią bardzo ciężkiej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do Pani psycholog to wkurzyła mnie na maksa!!! Ale dobrze, że mi szybko przeszło bo przecież widać, że Gosia idzie do przodu a to jest najważniejsze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, gotuję się za każdym razem, gdy słyszę o takich "specjalistach". Dla "pocieszenia" - także kiedyś usłyszałam, że nie daję sobie rady z Frankiem, ze mam być jak kapral, ze on nie ma prawa do płaczu itd. (wtedy zaczęliśmy obserwować pierwsze problemy wynikające z autyzmu). Lekarz/terapeuta powinien dodać siły rodzicom, zmotywować ich do pracy a nie podcinać skrzydła i obarczać winą!!


    Eliza, rób Małgosi regularnie takie przerwy. Mózg musi mieć czas na "obrobienie" bodźców. Ważne jest, żeby nie przestymulowac malutkiej.

    A prace pięęękne!!:)

    Buziaki dla Was:*

    OdpowiedzUsuń