Na szczęście takich chwil jest mało. Staram się żyć
normalnie w taki sposób jaki się da, bo normalne macierzyństwo to nie jest i
bardziej podporządkowane Małgosi, jej terapiom.
Czasem ludzie się dziwią, że Gośka jeszcze
nie chodzi, że nie mówi. Nie widać po niej, że przeszła tak wiele więc nie mam
pretensji, że muszę wyjaśniać ową sytuację. Choć czasem gdy wpadnie w sidła dociekliwej
nowej terapeutki słyszę nowe rozpoznania, wysoko podnoszone poprzeczki których
Małgosia nie jest w stanie przekroczyć i wtedy dopiero do mnie dociera, że mam
niepełnosprawną córeczkę…
Jestem osobą bardzo pamiętliwą i niektóre rzeczy zapadają mi
głęboko w pamięć. Plączą się w mej głowie rozbijając wszystkie dotychczas małe kroczki
Małgosi na przód. Potrzeba mi wtedy takich małych wygłupów i niewinnych zabaw
po prostu normalności…
A na koniec pierwsza próba i super efekty :D