poniedziałek, 7 lipca 2014

Jestem mamą wielozadaniową...

Chciałoby się pisać, że Gosiak dogonił rówieśników! Jednak nie wiem kiedy to nastąpi. Myślałam, że do dwóch lat będzie ciężko (i tak było) a potem z górki. Nic jednak bardziej mylnego…Cały czas jest ciężko i nie zapowiada się w najbliższym czasie by było lepiej…
My mamy „nadzwyczajnych” dzieci oprócz „szczęśliwego” (czytaj zajebiście trudnego!)  macierzyństwa jesteśmy robotami napędzanymi uśmiechem naszych Aniołków. Już kilka razy widziałam plakat „ Jestem mamą nie rehabilitantką”. Jak się do tego ustosunkować? Nie mam pojęcia! Niedawno czytałam w magazynie „Skarb” (06) wydawanym przez Rossmann’a, że matka sama wychowuje dziecko (lub dzieci) a rola ojca ogranicza się tylko na zarabianiu na rodzinę a dziadkowie siedzą w SPA. Troszkę się z tego artykułu uśmiałam, ale po zastanowieniu się jest w nim szczera prawda. To matka ma na głowie wszystko a rola ojca spoczywa tylko na czasie w pracy (gdzie zarabia mamonę) i odpoczynku po pracy. Do sedna w moim przypadku matka jest kucharką, sprzątaczką, sekretarką, rehabilitantką, logopedą, tyflopedagogiem (od terapii widzenia), pedagogiem, psychologiem i kierowcą (na tyle pamiętam)! Nie wiem kiedy baterie powiedzą basta i zostanę tylko mamą. Taką z prawdziwego zdarzenia bez nadmiaru „nadzwyczajnych” obowiązków. Z biegiem dni dochodzą nam nowe obowiązki. Teraz doszła terapia dźwiękami i mamy ją wykonywać kilka razy dziennie. Jak to ogarnąć przy ciągłych wyjazdach i Gosiowym „pięknym” jedzeniu? Czytam inne blogi i się zastanawiam co ja robię z czasem, że mi go brak. Co do ćwiczeń to nie przemęczam Małgosi, raz dziennie (tak tylko raz bo wiecznie tylko jemy i jemy!!!) chodzimy na spacerek i tak zazwyczaj odbywa się przyjemne z pożytecznym. Mianowicie huśtawka którą Gosiak uwielbia i piasek którego nie znosi a którego usilnie matka każe dotykać i się bawić. „Jak można nie lubić piasku?” takie pytania można usłyszeć od ludzi, którzy wcale nie wiedzą co to znaczy wcześniactwo choć żyją blisko niego. Przecież to ja wymyślam, bo z nudów nie mam co robić (siet). 


7 komentarzy:

  1. No tak... hmm... ja też myślałam że tak do dwóch lat jest ciężko a potem z górki, ale to niestety nie prawda. Nadal są specjaliści, choróbska problemy zw. z wcześniactwem- mimo że Emi ma 3,5 roku i nie wygląda. Tak jest dobrze wyrośnięta, ale kłania się masa innych problemów. Teraz doszły jeszcze nowe diagnozy bo pewne rzeczy zaczynają wychodzić teraz. Prawdopodobna astma, wszystko na to wskazuje, daje popalić infekcja za infekcją, bardzo to trudne wszystko ogarnąć. Ja tu sama cały dom na głowie, sprzątanie, gotowanie, pranie ( przy astmie trzeba mieć czysto cały czas). Opieka nad Emi i całą reszta. Bardzo jestem tym zmęczona, nie wiem kiedy ostatnio miałam jakiś urlop chyba wiele lat temu. Także rozumiem doskonale Eliza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko sama wiesz,że wcześniactwo to zasrana rzecz...

      Usuń
  2. Ależ urocza dziewczynka i w dodatku z rocznika mojej córki. Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama wielozadaniowa to domena większości mam.Czasem chciałabym rzucic to wszystko w cholerę,ale wtedy będą cierpiały dzieci.Ciężko jest czasem,ale trzeba zakasać rękawy i działać.
    Córcia Wasza jest tak ślicznym i pogodnym dzieckiem.Dzielna dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino zerknęłam na Twojego bloga i doskonale wiesz co to wcześniactwo i, że nie można rzucić wszystkiego w cholerę a tak bardzo się ma już wszystkiego dość...

      Usuń
  4. Baśka ma to sam- kocha huśtawki i nie lubi piasku. Pojechaliśmy nad morze i co?...Baśce podoba się WSZYSTKO oprócz PIASKU!!! hihi:o) Generalnie ubaw po pachy:o) ...a jeśli chodzi o wielozadaniowość "matki" wyjątkowych dzieci, to mam takie same odczucia. Do twojej listy dopisałabym nawet jeszcze kilka innych "funkcji";o) Buziaki dla ślicznej Gosieńki!!!

    OdpowiedzUsuń