Nie wiem czy ktoś miał tyle dat rozwiązania ciąży jak ja. Moje miesiączki
nie były regularne także określenie daty też nie było łatwe. Pierwszy termin
miał być na 31 październik, potem na 9 listopad . Kolejny zaś na 13, 14, 16 listopada
. Tyle dat bo termin porodu wielokrotnie redatowano i koniec końców lekarze nie
wiedzieli dokładnie w którym tygodniu jest dziecko kiedy miało przyjść na
świat. Skutkiem czego leżałam na korytarzu z bólami porodowymi a lekarze
ustalali który to tydzień ciąży… Słowa matki na oddziale porodowym puszczane z
wiatrem, trzymano się tylko daty ostatniej miesiączki jakby to było
najistotniejsze. Także na wypisie mamy 25+6
tc jednak w ocenie pediatrycznej 23+6 i ja się sztywno trzymam tej
wersji i każdemu taką podaję. 2 tygodnie u takich wcześniaków to naprawdę
bardzo dużo!!! Zatem matka obrała sobie datę roku korygowany 14 listopada
(zgodnie z regułą Naegelego) i też tak będę się tego trzymać a że Małgosia
sobie zupełnie inny termin porodu wybrała to już zupełnie inna historia, którą
drodzy czytelnicy znacie.
„ Jak nam minął rok urodzeniowy nie było czym się chwalić no może tortem
zrobionym przez mamę :D Jednak prawie 4 miesiące i to intensywne 4 miesiące jakie
dawkowała mi mama i moi rehabilitanci i takie oto mamy postępy. Zatem co umiem:
- pić z butelki j jeść z łyżeczki (dla przypomnienia groził mi PEG i
karmiona byłam przez sondę), ostatnio jestem bardzo głodna i nie uwierzycie jak
mama się cieszy jak znika z butelki 110 ml a dla mnie to już pryszcz. W dodatku
od jakiegoś czasu nie lubię łyżeczki, nie lubię i już…
- przewracać się,
-utrzymywać się w pozycji do raczkowania,
- utrzymywać się w pozycji siedzącej,
- utrzymywać się w pozycji stojącej, ładnie utrzymując pion,
- manipulować mamą jak się da,
- wpadać w histerię,
- czarować wszystkich wokół,
Do najważniejszych umiejętności śmiało mogę zaliczyć:
- dawanie największego szczęścia mamie jakim jestem ja (to tak skromnie) ,
- niepoddawanie się nawet w najgorszych sytuacjach,
- dążenie do celu jaki Bóg dla mnie wyznaczył,
- no i najważniejsze, żeby rozpowiadać i być żywym przykładem, że wiara
czyni cuda…
Chciałabym napisać, że już raczkuję i sprytnie uciekam mamie jednak to musi
jeszcze poczekać …”
- Psotka Małgotka
Uzębienie Gośki też już jest spore bo liczy aż 10 zębów i to zębów tak
ostrych, że nie raz krzyczałam i łzy mi się w oczach zakręciły jak robiłam jej
masaż wewnątrz jamy ustnej.
***
Nie wiem, czy osoby które odwiedzają dr Milecką mają takie same wrażenie jak
ja! Ta kobieta z każdą moją wizytą wygląda piękniej, też bym tak się chciała
trzymać będąc w jej wieku (no cóż niemożliwe). Tak, tak byliśmy u neurologa ta
wizyta czekała na nas z 9 miesięcy. Sporo było do omówienia toteż troszkę
posiedzieliśmy w gabinecie. Tak więc wyniki rezonansu wytłumaczone na tak
chłopski rozum (który szybko przetrawiłam) można zinterpretować następująco:
tworzący się płód już w zalążku nieprawidłowo wykształcił mózg (co za tym idzie
układ nerwowy) a dodatkowo wcześniactwo dołożyło temu dzieciątku sporo. Obraz
rezonansu naprawdę brzydki i nawet znalazł się torbiel i „cechy” wodogłowia…Mamy
kontrolować głowę choć wg Pani dr nie powinna już się za szybko powiększać bo
ciśnienie raczej się już wyrównało. Żeby nie było tak pięknie musimy się
ponownie zgłosić do genetyka bo być może to jakaś wada wrodzona a ja już myślałam,
że ten specjalista nam odszedł… Do tego wynik EEG który u nas jest prawidłowy wg
dr nie powinien takowy być patrząc na wynik rezonansu. Kazała obserwować Małgośkę
pod względem napadów. Podsumowując Pani dr była zachwycona Gośką (w zasadzie jak
każdy) dla niej już sporo potrafi patrząc na jej przeszłość i na to ile czasu
spędziła w szpitalu. DUMA MATKĘ ROZPIERAŁA…
Pieprz... NFZ wtorkowy dzień spędziliśmy na długim siedzeniu w poczekalni czekając na wizytę u dermatologa a że mąż był ze mną i szedł na popołudniu do pracy takowa wizyta się nie odbyła, bo zabrakło nam czas...
środa, 13 listopada 2013
sobota, 9 listopada 2013
Magiczna liczba
Długo czekaliśmy, naprawdę bardzo długo, ale właśnie dziś gdy minął nam 1
rok 3 miesiące i 15 dni życia Małgosi stuknęła nam ta magiczna liczba a
mianowicie dziesięciokrotność masy urodzeniowej. Toż to szok mamy już 6,6 kg
najukochańszego ciałka na świecie!!! Może dla kogoś to niewiele, ale dla nas bardzo dużo... Była to i
nadal jest ciężka i długa walka o gramy naszej kruszyny, ale ta moja
modelka wybitnie walczy o talię osy. Od jakiegoś czasu refluks żołądkowy (nasza
zmora!) odzywa się bardzo rzadko a jak już jest to góra tylko raz dziennie.
Więc jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)